Zmienne nastroje na giełdach

Wykluczyć nadejścia rajdu św. Mikołaja nie można, ale na parkietach europejskich entuzjazmu nie widać i nie ma do niego powodów, Wall Street zaś szykuje się raczej do korekty.

Aktualizacja: 06.02.2017 12:53 Publikacja: 04.12.2016 09:05

Krajom OPEC udało się osiągnąć porozumienie w sprawie ograniczenia wydobycia ropy naftowej do 32,5 m

Krajom OPEC udało się osiągnąć porozumienie w sprawie ograniczenia wydobycia ropy naftowej do 32,5 mln baryłek dziennie. Kurs ropy poszedł w górę.

Foto: Archiwum

Coraz lepsze dane z amerykańskiej gospodarki nie cieszą inwestorów z Wall Street, zwyżkujące notowania ropy naftowej sprzyjają moskiewskim indeksom, Niemcy boją się włoskiego referendum, ale Włosi się nie martwią. WIG20 broni się przed spadkami, mWIG40 najwyżej od dziewięciu lat.

Nowy Jork szykuje się do korekty

Sytuacja na amerykańskim parkiecie, choć w ostatnich dniach zróżnicowana, sugeruje zbliżanie się okresu realizacji zysków. Zwyżkę kontynuował jedynie Dow Jones, w przypadku którego środowe cofnięcie z rekordowo wysokiego poziomu nie zdeprymowało posiadaczy akcji. Jednak S&P500 zanotował spadkową serię, w wyniku której stracił prawie 1 proc. i znalazł się poniżej psychologicznego poziomu 2200 punktów. O prawie 2,5 proc. w dół w ciągu pierwszych czterech sesji minionego tygodnia poszedł Russel 2000, a w środę i czwartek Nasdaq zniżkował o niemal 3 proc. Gwiazdą Dow Jonesa były akcje Goldman Sachs zyskujące ponad 7 proc., którym towarzyszyły w nieco mniejszej skali papiery JP Morgan Chase. A podobno to Hillary Clinton miała hołubić bankowe towarzystwo z Wall Street. Wśród najmocniej tracących w ostatnich dniach spółek ze składu S&P500, oprócz producenta leków Vertex i kosmetycznego Avon, znalazła się także firma zajmująca się doradztwem podatkowym. Wsparciem dla S&P500 były natomiast akcje firm zajmujących się poszukiwaniem i wydobywaniem surowców, głównie energetycznych, ale także diamentów. Diamond Offfshore Drilling liczy pewnie na zwiększony popyt ze strony bogatych Amerykanów, którzy mają najbardziej skorzystać na niższych podatkach obiecanych przez Donalda Trumpa, na którego głosowali masowo ci biedniejsi.

Frankfurt obawia się o Włochy, Mediolan się nie przejmuje

Teza o tym, że inwestorzy na naszym kontynencie boją się niedzielnego referendum we Włoszech, znajduje jedynie częściowe potwierdzenie na rynkach. Boją się pewnie w Niemczech, gdzie DAX stracił w ostatnich dniach ponad 1,5 proc. Ale na parkiecie mediolańskim indeks poszedł w tym czasie w górę o niemal 5,5 proc. Co ciekawe, w czwartek wśród najmocniej zwyżkujących firm dominowały akcje włoskich banków. Powszechna jest zaś opinia, że odrzucenie proponowanych przez rząd zmian może doprowadzić do upadku sporej ich części.

Daleko do 60 dolarów

Mimo trwającego do ostatniej chwili sceptycyzmu organizacji zrzeszającej największych producentów udało się osiągnąć porozumienie w sprawie ograniczenia wydobycia ropy naftowej do 32,5 mln baryłek dziennie. Udało się też do tego porozumienia pozyskać niektóre kraje spoza OPEC, w tym Rosję, która zobowiązała się zmniejszyć produkcję o 300 tys. baryłek, choć w tej sprawie rozmowy dopiero będą prowadzone. Efekt był piorunujący, bo w środę notowania surowca typu WTI skoczyły o ponad 8 proc., do 49 dolarów za baryłkę, a następnego dnia dołożyły do tego jeszcze prawie 4 proc. W obu przypadkach dziennego maksimum nie udało się utrzymać, co świadczy o tym, że euforia ma jednak swoje granice i niektórzy próbują zwyżkę wykorzystać do szybkiej realizacji zysków. Czwartkowe cofnięcie było tym bardziej istotne, że nastąpiło po ataku na szczyty z czerwca i października i ostatecznie poziom 51,5 dolara, licząc w cenach zamknięcia, nie został pokonany. Może on po raz kolejny okazać się oporem zbyt trudnym do przejścia, a nieudana akcja może się stać pretekstem do spadkowej korekty. Analitycy Goldman Sachs prognozują tymczasem, że ceny mogą przekroczyć 60 dolarów, jeśli uczestnicy porozumienia dotrzymają jego warunków. Po pierwsze jednak, rajd do wspomnianego poziomu nie musi się zrealizować w najbliższych dniach, po drugie, potrzebne jest rzeczywiste, a nie tylko deklarowane, ograniczenie produkcji, a z wypełnianiem porozumień w OPEC w przeszłości bywało różnie. Tym razem także nie brakuje malkontentów, podkreślających, że ograniczenie produkcji nie jest tożsame z ograniczeniem eksportu surowca i jego dostaw oraz że ustalony limit wydobycia jest równy planowanemu na 2017 r., a więc porozumienie nie stanowi istotnego w tej kwestii kroku. Dodatkowo opiera się ono głównie na determinacji Arabii Saudyjskiej i choć jest uznawane za sukces kartelu, to ujawnił on pewne rysy w obrazie jego spójności. Niespodziewanie wyłamała się z niego Indonezja, nie godząc się na niewielkie w jej przypadku cięcie i zawieszając tym samym swoje członkostwo w OPEC. Ustępstwa na rzecz Iranu, któremu zezwolono na zwiększenie wydobycia i wyłączenie z ograniczeń Nigerii, świadczyć mogą o pewnej elastyczności w ramach kartelu, ale także mogą tworzyć precedensy. Tym bardziej, o czym się w całym tym ferworze zapomina, że porozumienie, choć przełomowe, ma obowiązywać od stycznia do czerwca 2017 r. A więc za pół roku znów może być nerwowo i stan ten niekoniecznie musi zwieńczyć happy end. Mówi się też, że największym wygranym obecnego porozumienia są amerykańscy producenci eksploatujący złoża łupkowe, którym ograniczeń nikt nie zamierza narzucać – wręcz przeciwnie. Donald Trump zapowiedział zniesienie ograniczeń obowiązujących tę branżę. Na razie najbardziej zyskuje indeks giełdy w Moskwie. W każdym razie droga do 60 dolarów wydaje się otwarta, ale ten poziom, notowany ostatnio w połowie 2015 r., będzie stanowić prawdopodobnie opór jeszcze mocniejszy niż obecne 51,5 dolara.

Patrząc na pozostałe segmenty rynku surowcowego, warto zwrócić uwagę na wyczerpywanie się impetu zwyżki notowań miedzi, które już po raz drugi w ciągu kilku tygodni zaliczają spadkową korektę. Na razie nie wygląda ona zbyt groźnie, ale nie można jej lekceważyć. Tym bardziej że w dynamicznym rajdzie uczestniczyło spore grono spekulantów, a jego podstawy fundamentalne nie są raczej zbyt solidne. W przeciwieństwie do innych metali przemysłowych opiera się on bardziej na oczekiwaniach niż rzeczywistym układzie sił podaży i popytu. Mocniejszą korektę widać było w ostatnich dniach listopada także w przypadku notowań niklu, cynku i ołowiu.

Wobec natłoku niekorzystnych okoliczności ze spadkowej spirali nie mogą się wyrwać notowania złota. W czwartek cena kruszcu w ciągu dnia zbliżała się do 1160 dolarów za uncję, ale ostatecznie osiągnęła poziom 1173 dolarów, najniższy od lutego. Posiadacze złota od dnia wyborów w USA stracili ponad 100 dolarów na uncji, czyli około 8 proc., a od szczytu z początku sierpnia ponad 14 proc.

mWIG40 na szczycie

W miniony czwartek indeks naszych średnich spółek znalazł się minimalnie powyżej szczytu z końca października, potwierdzając swoją dobrą formę. Poprzednio tak wysoko był w grudniu 2007 r. Jako jedyny spośród głównych wskaźników zanotował dodatni bilans po czterech sesjach ubiegłego tygodnia. To zasługa sporej stawki mocno zwyżkujących firm, wśród których wyróżniały się walory Echa, PKP Cargo, Kernela, ING BSK, Orbisu i CD Projektu. Podobnie „zgrany" zespół, tyle że złożony ze spadkowiczów, można dostrzec w składzie WIG20. Tu prym wiodły akcje Pekao, wspomagane przez PKO i mBank oraz Cyfrowy Polsat i Eurocash. Korektę na rynku miedzi odczuły akcje KGHM. Powodów do zadowolenia nie mieli posiadacze spółek branży energetycznej. Zdecydowanie mocnym punktem indeksu były papiery PGNiG, korzystające ze zwyżki notowań ropy naftowej i gazu. WIG20 po raz kolejny odpadł od poziomu 1800 punktów, a co gorsza, nie był w stanie w najmniejszym stopniu dotrzymać kroku zwyżkującemu w pierwszej połowie tygodnia indeksowi MSCI Emerging Markets, za to chętnie poszedł wraz nim w dół w czwartek. Obserwatorów nie powinny zmylić bardzo wysokie obroty. Były one widoczne jedynie na środowej sesji, ostatniej przed zmianą składu indeksów MSCI, i koncentrowały się na akcjach Energi i Enei, które się z nim żegnały, oraz JSW, które awansowały do ich portfela. Po tych przetasowaniach wszystko wróciło do „normy", co pokazuje, że aktywność inwestorów zagranicznych jest incydentalna, a nie trwała. Nie oznacza to jednak, że nie mielibyśmy uczestniczyć w rajdzie Świętego Mikołaja, jeśli miałby się on pojawić na świecie. Wykluczyć jego nadejścia nie można, ale na parkietach europejskich entuzjazmu nie widać i nie ma do niego powodów, Wall Street zaś szykuje się raczej do korekty po rajdzie bynajmniej nie świętego Donalda.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?