I. PKB
Przez większość mijającego roku tempo wzrostu polskiej gospodarki słabło. Wzrost o 2,5 proc. w III kwartale (rok do roku) ku zaskoczeniu wielu okazał się najsłabszy od trzech lat. Jest bardzo prawdopodobne, że w kończącym się IV kwartale zadyszka się pogłębi i dynamika PKB będzie jeszcze niższa. Ewidentnie przeżywamy fazę spowolnienia rozwoju. Nie pierwszą i nie ostatnią, bo jak pokazuje nasz wykres, cykliczne wahania tempa wzrostu PKB są czymś normalnym w naszej gospodarce. Faza spowolnienia może jeszcze potrwać, ale po niej powinno nadejść cykliczne odbicie.
Warto przy okazji uściślić pojęcia, które – jak wynika z lektury nawet popularnych portali informacyjnych – wbrew pozorom nie są powszechnie rozróżniane. Spadająca dynamika PKB nie oznacza, że PKB maleje. Oznacza jedynie to, że PKB (czyli miernik wielkości gospodarki) rośnie wolniej. Nawet jednak przy słabszym rozwoju gospodarka z kwartału na kwartał jest coraz większa.
I na koniec jeszcze jedna kwestia. Nawet jeśli traktować trwające spowolnienie jako normalny, przejściowy element cyklu, nie oznacza to, że nie ma powodów do niepokoju na dłuższą metę. Niepokojące jest to, że słabnie długoterminowe tempo wzrostu. Kolejne szczyty dynamiki PKB położone są coraz niżej, a ostatni dołek był wręcz bliski zera. Wzrost na poziomie 2,5 proc., który teraz wydawać się może jeszcze w miarę przyzwoity, niegdyś mógł uchodzić za katastrofalnie niski.
II. Bezrobocie
Spowolnienie nie wywiera na razie zauważalnego efektu, jeśli chodzi o rynek pracy. Zatrudnienie w firmach bije rekordy (5,8 mln osób), dzięki czemu stopa bezrobocia osiągnęła wieloletnie minimum (8,2 proc. w listopadzie). Jej spadek trwa już trzeci rok z rzędu. Nie jest to jednak jakiś ekskluzywny fenomen zarezerwowany dla polskiej gospodarki. Wręcz przeciwnie, identyczne trendy widać też w wielu gospodarkach zachodnich (strefa euro, USA) – również tam wskaźniki bezrobocia są najniżej od lat. Niższe bezrobocie ma oczywiste skutki pozytywne (większa siła nabywcza i potencjalnie większe wydatki konsumentów), jak i uboczne (możliwa presja inflacyjna).
III. Inflacja
Skoro już o presji inflacyjnej mowa, to odchodzący na karty historii rok 2016 pozostawia po sobie wyraźną zmianę trendu. Wskaźnik inflacji po wielomiesięcznym pobycie pod kreską wyszedł wreszcie na zero. Okres deflacji (spadku cen) odchodzi do przeszłości. Dalsza zwyżka cen ropy naftowej i surowców sugeruje, że na tym nie koniec i trend będzie kontynuowany. W kolejnych miesiącach wskaźnik inflacji powinien wyjść wyraźnie na plus i stopniowo zbliżać się do oficjalnego celu NBP na poziomie 2 proc. Jeśli taki scenariusz będzie się realizował, to będzie miał prawdopodobnie rozmaite konsekwencje: (a) rozpoczną się domysły na temat podwyżki stóp procentowych (obecnie stopa referencyjna to 1,5 proc.), (b) trend inflacyjny powinien sprzyjać wyższym rentownościom obligacji.