8 maja 2016 roku. Ostatnia kolejka holenderskiej Eredivisie. Ajax remisuje na wyjeździe z De Graafschap i traci tytuł na rzecz PSV Eindhoven.
To symboliczny koniec kadencji Franka de Boera. Były obrońca ekipy z Amsterdamu podaje się do dymisji i podpisuje umowę z Interem. Do Włoch wyjeżdża też sprowadzony przez de Boera Arkadiusz Milik. Po Euro we Francji przyjmuje ofertę Napoli.
Przy Łazienkowskiej mogą odetchnąć z ulgą, bo to właśnie polski napastnik okazał się katem Legii we wspomnianym dwumeczu 1/16 finału Ligi Europejskiej. Strzelił jedyną bramkę w Amsterdamie, a w rewanżu przy pustych trybunach w Warszawie (3:0 dla Ajaxu) dołożył jeszcze dwa gole.
Snajper o twarzy dziecka
Futbol nie znosi jednak próżni. Milika, sprzedanego za 32 mln euro, zastępuje w ataku Kasper Dolberg. Z dobrym skutkiem. Duńczyk przyszedł półtora roku temu z Silkeborga za kilkaset tysięcy euro, dziś – po zaledwie kilku miesiącach gry w barwach Ajaxu – fachowy portal transfermarkt.de szacuje jego wartość na 2 mln euro. Ale potencjalni kupcy (interesują się nim już futbolowi giganci, z Manchesterem City i Chelsea na czele) będą musieli wyłożyć na stół z pewnością grubsze pieniądze.
Dolberga odkrył John Steen Olsen, ten sam skaut, który polecił wcześniej do klubu Zlatana Ibrahimovicia czy Christiana Eriksena. 19-letni blondwłosy snajper o twarzy dziecka zdobył już 11 goli i ma za sobą debiut w reprezentacji. Wysoki, szczupły, szybki, silny. Niektórzy porównują go do Ibrahimovicia, inni wolą widzieć w nim Dennisa Bergkampa albo Marco van Bastena.