Inwestorzy znów polubili Ukrainę

Przykład naszego wschodniego sąsiada pokazuje, że rynki finansowe potrafią w ekstremalny sposób ignorować ryzyko polityczne. Akcje wielu ukraińskich spółek dały ostatnio solidnie zarobić.

Publikacja: 27.03.2017 15:00

Weterani wojny w Donbasie wraz z nacjonalistami zablokowali transport węgla z separatystycznych repu

Weterani wojny w Donbasie wraz z nacjonalistami zablokowali transport węgla z separatystycznych republik. Ich presja zmusiła rząd do nałożenia oficjalnej blokady na handel z separatystami. Separatyści zostali zaś sprowokowani do nacjonalizacji spółek oligarchy Rinata Achmetowa.

Foto: Archiwum

Indeks WIG-Ukraine zyskał od początku roku już ponad 20 proc., więcej niż WIG, który wzrósł w tym czasie o 14 proc. Indeks ukraińskich spółek notowanych na warszawskiej giełdzie przez ostatnie 12 miesięcy wzrósł o 53 proc. i znalazł się najwyżej od wiosny 2013 r., czyli na poziomie sprzed rewolucji na kijowskim Majdanie, upadku Janukowycza i wojny z Rosją. Dobrze sobie znów radzi również kijowski indeks Ukrainian Equities. Od początku 2017 r. wzrósł o 17 proc., a przez ostatnie 12 miesięcy o ponad 60 proc. Ukraińska giełda spisuje się więc wyraźnie lepiej od rosyjskiej. Wszak moskiewski indeks Micex spadł od początku roku o ponad 8 proc., a przez 12 miesięcy wzrósł tylko o około 9 proc.

Hossa trwa w Kijowie mimo tego, że kraj wciąż jest pogrążony w wojnie i kryzysie gospodarczym (z którego jednak zaczyna wychodzić) a w ostatnich tygodniach Ukraina pojawiała się w medialnych doniesieniach głównie w kontekście groźby kryzysu energetycznego i blokady na węgiel z Donbasu.

Dziwna wojna

Na początku marca ukraiński rząd zdecydował o zablokowaniu handlu z częścią Donbasu okupowaną przez prorosyjskich separatystów. Ugiął się w ten sposób pod presją frontowych weteranów i działaczy nacjonalistycznej opozycji, którzy na przełomie roku zaczęli blokować trasy kolejowe, którymi donbaski węgiel trafiał do ukraińskich elektrowni. Rozpoczęta przez weteranów blokada miała zastopować „krwawy handel" z wrogiem. Dotychczas, przez cały konflikt – nawet w trakcie najbardziej zaciekłych walk – samozwańcze republiki w Doniecku i Ługańsku uzyskiwały sporą część swoich przychodów budżetowych ze sprzedaży węgla Ukrainie. Mogły dzięki temu wypłacać pensje i świadczenia. Węgiel ten trafiał głównie do zakładów oligarchy Rinata Achmetowa, który był wcześniej znany jako nieformalny „król Donbasu". Achmetow był podejrzewany o finansowanie separatystów, a oni w zamian za to nie ruszali jego aktywów w Doniecku i Ługańsku. Gdy jednak węglowa blokada zorganizowana przez ukraińskich weteranów się przedłużała, separatystyczne państewka zdecydowały o nacjonalizacji jego majątku. To skłoniło kijowski rząd do wprowadzenia formalnej blokady.

Separatyści odgrażają się, że sprzedadzą swój węgiel Rosji (która ma jednak u siebie tańszy surowiec), a w ukraińskich elektrowniach w ciągu kilku tygodni (według części zapowiedzi – wraz z końcem marca) mogą skończyć się zapasy węgla. Nie za bardzo wiadomo, skąd wziąć nowy surowiec, a premier Wołodymyr Hrojsman straszy, że przemysł może stracić na kryzysie energetycznym 3,5 mld USD.

W całej sytuacji najbardziej zadziwia to, że obie walczące strony tak długo handlowały ze sobą surowcami strategicznymi, a Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy naciskały na ukraiński rząd, by ten krwawy handel trwał bez zakłóceń. Być może sprawa skończy się na tym, że Ukraina zakupi węgiel z Rosji, co nie będzie jednak przeszkadzało Moskwie narzekać na „kijowską juntę", a Kijowowi na „rosyjską agresję". Co prawda ukraińska gospodarka zdołała się już uniezależnić od rosyjskiego gazu, ale wiele więzi ekonomicznych mimo wojny wciąż pozostało.

Dla ukraińskiego rynku duże znaczenie ma to, że choć na froncie w Donbasie wciąż trwają walki, to są o wiele mniej intensywne niż w 2014 czy 2015 r. Inwestorzy mogli więc uznać, że groźba rozlania się wojny na resztę terytorium Ukrainy zmalała. Rosji nie spieszy się do zajmowania Kijowa, a nowa amerykańska administracja nie tylko utrzymuje kurs wobec Ukrainy podobny jak jej poprzednicy, ale również zwiększa obecność wojskową w naszym regionie. Rynek może więc nieco odetchnąć.

Rolnicze ożywienie

Cieszyć może również to, że ukraińska gospodarka zaczyna ożywać. Jej PKB wzrósł w czwartym kwartale o 4,7 proc. rok do roku (1,9 proc. kw./kw.), po zwyżce o 2 proc. w trzecim. Dane te okazały się lepsze, niż prognozowano. Co prawda był to wzrost ze stosunkowo niskiego poziomu bazowego (PKB Ukrainy skurczył się w latach 2013–2015 aż o 17 proc.), ale widać wyraźną poprawę choćby w rolnictwie i w budownictwie. O ile przemysł i górnictwo poniosły poważne straty w wyniku wojny w Donbasie, o tyle właśnie rolnictwo stało się kluczem do ożywienia. – Rolnictwo stało się lokomotywą ukraińskiej gospodarki. Dane są naprawdę oszałamiające – stwierdził w wywiadzie dla agencji Bloomberg Dmytro Sołohub, wiceprezes Narodowego Banku Ukrainy.

Ukraiński eksport pszenicy, jęczmienia i oleju słonecznikowego wzrósł w 2016 r. do rekordowych poziomów. Udział produktów rolniczych w eksporcie sięgnął 40 proc., podczas gdy udział metali przemysłowych, dotychczasowej specjalności Ukrainy, zmniejszył się do 25 proc. – Ma to złe strony. Zapasy pszenicy na świecie są rekordowo duże. Ponadto nadmierna zależność od eksportu jednej grupy towarów może zaszkodzić wzrostowi gospodarki, gdy cena tych towarów spadnie. Ale światowy popyt na żywność powinien rosnąć w długim terminie i być mniej wrażliwy na wstrząsy niż popyt na metale – wskazuje Olena Bilan, ekonomistka z ukraińskiego banku Dragon Capital.

Tak się akurat składa, że indeks WIG-Ukraine jest zdominowany przez spółki rolnicze korzystające z tej dobrej koniunktury. Akcje dwóch największych z nich: Kernela i Astarty, zyskały przez ostatnie 12 miesięcy odpowiednio 37 proc. i 82 proc. Papiery Agrotonu, innej ukraińskiej spółki rolniczej, zyskały w tym czasie aż 480 proc.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że ukraiński PKB wzrośnie w tym roku o 2,5 proc., a w przyszłym o 3 proc. Tego typu prognozy wciąż są jednak obciążone dużym ryzykiem. Jest ono związane nie tylko z kryzysem energetycznym, ale również z sytuacją w systemie finansowym. „Ryzyko w ukraińskim systemie bankowym wciąż zalicza się do najwyższych na świecie. Można się spodziewać, że pożyczkodawcy będą wykazywać w 2017 r. bardzo duże straty kredytowe i wysoki odsetek złych pożyczek" – piszą analitycy agencji ratingowej S&P. Dużym problemem pozostaje również inflacja. W lutym wynosiła 14,2 proc., co było jednak znaczącą poprawą w porównaniu z pierwszymi miesiącami 2016 r., gdy wynosiła około 30 proc. (a w 2015 r. dochodziła nawet do 60 proc.). Kurs ukraińskiej waluty udało się ustabilizować w okolicach 25–27 hrywien za dolara, ale waluta wciąż jest o blisko 70 proc. słabsza wobec amerykańskiej niż na początku 2014 r.

Czynnikiem ryzyka są też burzliwe relacje Ukrainy z samym MFW. Waszyngtońska instytucja od października nie chce podjąć decyzji o odblokowaniu transzy pomocy finansowej wartej 1 mld USD. Funduszowi nie podoba się, że zdominowane przez oligarchów ukraińskie władze ociągają się z reformami gospodarczymi. Żądania MFW, takie jak podwyżka wieku emerytalnego z 60 lat do 63 lat, nie są wygórowane, ale ich spełnienie i tak może wywołać niezadowolenie społeczne.

Jedną z kwestii spornych pozostaje prywatyzacja. Oczywiście międzynarodowe instytucje pomagające Ukrainie chciałyby sprzedaży jej majątku po niskich cenach w ręce zachodnich firm. Miejscowi oligarchowie wolą zachować jednak ten majątek dla siebie.

Trzeci Majdan?

Rośnie też ryzyko dalszej wewnętrznej destabilizacji kraju. – W ostatnich tygodniach na Ukrainie można obserwować wzrost napięcia społecznego, którego wyrazem były m.in. antyrządowe demonstracje w Kijowie. Sygnałem ostrzegawczym jest fakt, że nie tylko uczestnicy blokad Donbasu, ale też krótkotrwałej blokady drogi Warszawa–Kijów 18 marca byli uzbrojeni. Wobec groźby anarchizacji życia społecznego i niemożności hamowania go standardowymi instrumentami władzy państwowej prezydent Ukrainy (Petro Poroszenko – red.) zdecydował się na przechwycenie postulatu jednego ze swych głównych przeciwników. Prawdopodobnie zapowiada to dalsze ustępstwa, mające złagodzić nastroje protestu i umożliwić odbudowę zachwianego obecnie monopolu na stosowanie siły przez uprawnione organy państwa – komentuje blokadę Donbasu Tadeusz Olszański, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.

Jak na razie jednak ryzyko wybuchu trzeciej rewolucji na Majdanie jest ograniczone. A rynki finansowe wyraźnie wskazują, że ryzyko polityczne na Ukrainie obchodzi je wyraźnie mniej niż jeszcze niedawno.

[email protected]

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza