Zarobić na infrastrukturze
Spółki energetyczne jak dotąd o zarabianiu na rozwoju elektromobilności mówić nie chcą. Są na razie na etapie pilotaży, zbierania danych i testowania rynku. – To zbyt mała skala, by wliczać ją do produkcji sektora. Na etapie animacji rynku może być mowa co najwyżej o łącznym zwiększeniu zapotrzebowania rzędu zużycia większego przedsiębiorstwa z sektora MSP (około 250 MWh rocznie – red.) – wskazuje anonimowo menedżer jednego z koncernów.
Ale rzeczywiście coraz większy ruch widać wokół tematu stawiania sieci słupków, bo brak infrastruktury jest największą barierą rozwoju tego rynku (inna to stosunkowo drogie jeszcze auta oraz żywotność baterii). Wspomniane PGE w ramach pilotażu w Krakowie postawi 15 szybkich, dostępnych publicznie ładowarek. Rozmawia też z administracją lokalną o możliwości budowy słupków także dla urzędów, m.in. Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego. Pierwsza ładowarka PGE w Krakowie stanie prawdopodobnie dopiero w przyszłym roku. To także możliwy termin na instalację w Lublinie, ale na razie spółka nie ujawnia skali pilotażu prowadzonego w tym mieście. Rąbka tajemnicy uchyla lubelski ratusz, który mówi o rozmowach z inwestorami, w tym m.in. z PGE, w celu współrealizacji kilku stacji w centrum miasta i kilkunastu w poszczególnych dzielnicach.
Wcześniej niż w Krakowie i Lublinie, bo już w trzecim kwartale tego roku, pojawi się sześć takich punktów w Łodzi, a także trzy w Rzeszowie. Na razie trudno powiedzieć, które z miast będzie pierwsze. – Stacje do ładowania staną w centrum miasta. Chcielibyśmy, by były zamontowane już w lipcu, bo taksówkarze tworzą korporację wykorzystującą auta na prąd. I zapowiadają zakup 50 pojazdów, z czego 20 już w tym roku – tłumaczy Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
PGE nic nie mówi o modelu biznesowym. Ale już wiadomo, że w odróżnieniu od Energi – realizującej pilotaż na siedmiu terminalach w Trójmieście – największy wytwórca od razu będzie pobierać opłaty za ładowanie. Przy czym dotychczasowy katalog miast wcale nie jest zamknięty. Jeszcze w tym roku mogą być ogłaszane kolejne sojusze z miastami we wschodniej i południowej Polsce – zarówno z terenu dystrybucji PGE, jak i spoza niego. Z naszych informacji wynika, że w każdej lokalizacji spółka może testować inne rozwiązania płatnicze. Przykładowo w Rzeszowie – jak twierdzą przedstawiciele administracji – płatność może być pobierana za kilowatogodziny (kWh) i powiązana np. z kartą przejazdową dla transportu publicznego.
– Naliczanie opłat za czas ładowania skłaniałby klientów do szybkiego udostępniania ładowarki kolejnym odbiorcom – zauważa Adam Kasprzyk, rzecznik Energi. Ale ostateczne decyzje w sprawie modelu rozliczeń dopiero zostaną podjęte. – Co kwartał analizujemy zasadność wprowadzenia opłat – mówi Kasprzyk. Wcześniej spółka deklarowała, że „tankowanie" prądu będzie bezpłatne przynajmniej do końca roku.
Wypożyczalnia przedłużeniem wartości
Na razie gdański koncern zarabia na wypożyczaniu aut na prąd. W kwietniu otworzono pierwszy taki punkt w gdańskim Olivia Business Centre. Godzina wynajmu to koszt 27–35 zł. Ale są też abonamenty dobowe i weekendowe.