Zanosi się na pogłębienie korekty

Korekta DAX wystartowała, kiedy zaczęło umacniać się euro.

Publikacja: 09.07.2017 13:12

Zanosi się na pogłębienie korekty

Foto: GG Parkiet

Na razie tylko we Frankfurcie niedźwiedzie osiągają bardziej wyraźne sukcesy, ale ich przewaga może w najbliższym czasie zaznaczyć się także na pozostałych parkietach. Miejsca na rozwinięcie korekty jest jeszcze sporo.

DAX boi się mocnego euro

Od końca czerwca indeks giełdy we Frankfurcie stracił już 4 proc., testując w miniony czwartek po raz drugi w ostatnim czasie wytrzymałość wsparcia, za jakie można uznać szczyt z końca marca (12 313 punktów), z którego zaczęła się poprzednia zauważalna spadkowa korekta, licząca 2,4 proc. I po raz drugi bykom udało się to wsparcie obronić. Za pierwszym razem efektem było niewielkie, trzydniowe odreagowanie. Można jednak mieć wątpliwości, czy i w tym przypadku zdołają coś ugrać i przynajmniej powstrzymać korektę, nie mówiąc o jej definitywnym zakończeniu. Wszystko wskazuje na to, że decydujące może się okazać w tej kwestii zachowanie wspólnej waluty. Oba testy wspomnianego wsparcia, zarówno ten z minionego czwartku, jak i ten z 30 czerwca, miały miejsce w momencie, gdy kurs euro dynamicznie wychodził powyżej poziomu 1,14 dolara. Warto też zauważyć, że cała trwająca od 20 czerwca korekta DAX, wystartowała z chwilą rozpoczęcia obecnej fali umocnienia euro. Warto więc w najbliższych dniach śledzić sytuację na rynku walutowym. Tę zaś będą kształtować sygnały z obszaru europejskiej i amerykańskiej polityki pieniężnej oraz ich interpretacja przez inwestorów. Najbliższą okazją może być środowa publikacja beżowej księgi Fed oraz dane o inflacji w Niemczech (czwartek) i w Stanach Zjednoczonych (piątek), choć generalnie dolar wydaje się być odporny na wszelkie jastrzębie impulsy, a euro jest na ich punkcie przeczulone.

Inna sprawa, że z osłabienia dolara w żaden sposób nie korzysta Wall Street, gdzie spadkowa korekta także rozpoczęła się 20 czerwca, ale przynajmniej jej skala jest znacznie mniejsza niż we Frankfurcie, czy Paryżu, bo do minionego czwartku sięgała zaledwie 1,7 proc. Niemniej jednak i w Nowym Jorku nastroje wyraźnie się pogarszają, a po okresie niskiej zmienności, sesje w trakcie których indeksy spadają po prawie 1 proc., już nie należą do rzadkości. S&P500 zmierza w kierunku 2400 punktów i przy tym poziomie należy spodziewać się istotnych rozstrzygnięć, które mogą zadecydować o kierunku dalszego ruchu na giełdach. Pozostając przy rynku amerykańskim, warto jednocześnie zwrócić uwagę na słabszą postawę Nasdaq Composite, tracącego już prawie 3 proc. i testującego pierwsze poważniejsze wsparcie oraz na siłę Dow Jones'a, który z kolei zniżkuje o zaledwie 1 proc. od szczytu z 19 czerwca.

Ropa wciąż na spalonym

Od marca żadna z trzech prób przełamania spadkowej tendencji notowań ropy naftowej nie zakończyła się sukcesem. Ceny surowca wciąż kreślą lokalne dołki i szczyty na coraz niższych poziomach. Kwietniowe odreagowanie, liczące prawie 12 proc., doprowadziło WTI do 53 dolarów za baryłkę, majowe do 51,5 dolara, po 13 proc. zwyżce, a ostatnie utknęło już przy 47 dolarach i sięgnęło jedynie 10 proc. Mimo informacji o silnym spadku zapasów surowca w Stanach Zjednoczonych, w miniony czwartek notowania znów otarły się o 45 dolarów. Nie widać żadnych impulsów, które mogłyby odwrócić niekorzystną tendencję na rynku ropy. Nie działają żadne czynniki fundamentalne po stronie popytu. Podaż z kolei nie maleje, głównie dzięki amerykańskim łupkom oraz zwiększonej aktywności Libii i Nigerii, członków OPEC wyłączonych z ograniczeń wydobycia ustalonych przez kartel. W tej sytuacji coraz częściej pojawiają się opinie o potrzebie dalszych cięć produkcji, jednak takie posunięcie wydaje się bardzo mało prawdopodobne. Pomijając trudności natury formalnej, mogłoby okazać się równie nieskuteczne, jak poprzednie decyzje, nie mówiąc o ryzyku ostatecznej klęski wizerunkowej OPEC, jako organizacji mającej wpływ na sytuację na rynku surowca.

Początek lipca przynosi głębszą korektę spadkową na rynku miedzi. Notowania metalu poszły w ostatnich dniach dół z 5925 do 5848 dolarów za tonę, czyli o ponad 1 proc. Kontrakty terminowe zniżkowały o prawie 2 proc., sygnalizując możliwość zakończenia trwającej od początku maja tendencji wzrostowej, a przynajmniej dłuższego przystanku na jej drodze. Impulsem dla rynku mogą stać się środowe dane o chińskim eksporcie i imporcie.

Zdecydowanie w dół idą notowania złota. Od 6 czerwca kruszec potaniał z niemal 1300 do 1220 dolarów za uncję, a więc o 6 proc., testując poziom dołka z pierwszej dekady maja. W jego okolicach tendencja spadkowa wytraciła impet, ale nie ma pewności, czy dojdzie do zwrotu lub choćby odreagowania. Warto zwrócić uwagę, że złoto traci na wartości mimo osłabienia dolara, a więc wbrew utartemu schematowi. Podobnie, choć wyraźnie gorzej, sytuacja wygląda w przypadku srebra. Można nawet powiedzieć, że srebro z wyprzedzeniem sygnalizuje nastroje na rynku metali szlachetnych. Podwójny szczyt jego notowania ukształtowały w marcu i kwietniu, a złoto powieliło ten schemat w kwietniu i czerwcu. Od 6 czerwca cena srebra poszła w dół o 10 proc., przełamując w ostatnich dniach nie tylko poziom majowego dołka, ale docierając w okolice minimum z grudnia 2016 r. Gdyby złoto nadal miało podążać za tymi wskazaniami, oznaczałoby to spadek o kolejnych 7 proc., do poziomu 1130 dolarów za uncję, co na razie wydaje się scenariuszem bardzo mało prawdopodobnym. Wcześniej pogłębienie przeceny mogłoby zostać powstrzymane na poziomie dołka z marca, czyli 1200 dolarów i ten wariant wydaje się mieć spore szanse realizacji.

Emerging markets przed testem

Indeks rynków wschodzących wciąż trzyma się w ramach trwającego od maja trendu bocznego, jednak jego los jest coraz bardziej niepewny. Po dotarciu pod koniec czerwca do jego górnego ograniczenia, MSCI Emerging Markets zawrócił, testując w miniony czwartek wsparcie już po raz czwarty w ciągu ostatnich tygodni. Presja płynąca z rynku surowcowego i związana z zaostrzaniem polityki pieniężnej przez główne banki centralne może przeważyć w końcu szalę na korzyść niedźwiedzi. Decydujące może okazać się zachowanie giełd w Rosji, Brazylii i Chinach, których indeksy w ostatnich dniach zwyżkowały. O ile RTS i Bovespa pod koniec minionego tygodnia sygnalizowały dość wyraźnie chęć powrotu do spadków, zapewne pod wpływem sytuacji na rynku surowców, to Shanghai Composite kontynuował zwyżkę, przebijając się powyżej 3200 punktów. Wciąż nieźle zachowywały się także wskaźniki większości parkietów naszego regionu. Tracące wcześniej na wartości indeksy w Budapeszcie i Bukareszcie zanotowały w ostatnich dniach znaczne zwyżki, które wciąż jednak wyglądają jedynie bardziej na odreagowanie niż na zmianę tendencji.

WIG20 niewzruszony

Indeks naszych największych spółek z uporem tkwi w przedziale 2300–2350 punktów, a jedyną zmianą w ostatnich dniach było zbliżenie się do jego dolnej granicy i zdeterminowana obrona. Widać to było szczególnie wyraźnie w miniony czwartek, gdy indeks dzielnie opierał się negatywnym nastrojom panującym zarówno na głównych giełdach europejskich, jak i na Wall Street. W czasie gdy DAX tracił niemal 1 proc., WIG20 próbował nawet iść w górę, a niedźwiedzie uzyskały niewielką przewagę dopiero pod koniec dnia, pod wpływem spadków na parkiecie w Nowym Jorku. Walka o utrzymanie trendu bocznego toczy się jednak przy wciąż malejących obrotach, co częściowo wiązać można z rozpoczęciem sezonu wakacyjnego. Warto jednak zachować czujność, gdyż i letnie miesiące potrafią zaskoczyć zwiększeniem zarówno zmienności, jak i aktywności inwestorów. W minionym tygodniu w gronie blue chips najlepiej radziły sobie walory spółek niebędących ulubieńcami zagranicy. Wcześniejsze straty odrabiały akcje Cyfrowego Polsatu i Aliora, a dobrą passę kontynuowały papiery CCC. Choć w skali tygodnia słabo prezentowały się spółki energetyczne, to właśnie one przyczyniły się w czwartek do niezłej postawy całego indeksu. W najbliższym czasie warto zwracać uwagę na notowania banków, w kontekście zbliżających się rozstrzygnięć w kwestii kredytów we frankach. Są sygnały, że ostateczne rozwiązania mogą okazać się jeszcze bardziej łagodne dla banków, niż wcześniej sądzono. Gdyby tak się stało, byłaby szansa na poprawę nastrojów w sektorze największych firm. Indeks szerokiego rynku, poruszający się także w trendzie bocznym, znajdował się pod koniec minionego tygodnia w połowie jego rozpiętości, w okolicach 61 tys. punktów, wykazując niezdecydowanie co do dalszego kierunku ruchu.

W segmencie średniaków nastąpiło uspokojenie nastrojów. Spadki były kontynuowane jedynie w pierwszej połowie tygodnia, pod jego koniec zaś mWIG40 trzymał się w bezpiecznej odległości od 4800 punktów, czyli poziomu będącego dolnym ograniczeniem trendu bocznego, obowiązującego w przypadku tego indeksu. Do jego testowania może jednak z łatwością dojść w każdej chwili. Na rynku średnich firm także widoczny jest spadek aktywności inwestorów, co może sprzyjać zmienności i przypadkowym ruchom. Generalnie jednak widać utrzymywanie się dobrego sentymentu względem mocnych fundamentalnie i mających korzystne perspektywy spółek. W ostatnich dniach najlepiej zachowywały się między innymi papiery Pfleiderera, Budimeksu, PKP Cargo, Dino, Trakcji, Amiki czy Forte.

Nadal najgorzej radzi sobie indeks najmniejszych spółek, który pozostawał poniżej przełamanego na początku tygodnia poziomu 16 tys. punktów, znajdując się najniżej od końca lutego. Od kwietniowego szczytu traci on jednak jedynie niecałe 4 proc.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie