Dywidendowe spółki, szczególnie dla długoterminowych inwestorów, są bardzo cenne. Można zarobić nie tylko na wzroście wartości ich akcji (realizacja zysku wymaga jednak sprzedaży), ale też dają gotówkowy wpływ o często niezłej rentowności (stopy dywidend nawet niektórych dużych spółek sięgają 5–7 proc.).
Różne strategie
Bank Handlowy to jedna z nielicznych na GPW spółek płacących dywidendy wysokie (stopa po 5–6 proc.) i regularne. W tym roku kursowi po odcięciu w połowie czerwca prawa do dywidendy (5,3 proc.) jeszcze nie udało się odrobić tej luki, choć było już bardzo blisko. W 2017 r. kurs pod koniec czerwca skorygowano o 6,2 proc. i udało się odrobić tę „stratę” pod koniec października. Błyskawicznie lukę po korekcie o prawo do dywidendy (6,5 proc.) kurs zamknął w 2016 r. – już nieco po ponad miesiącu. Ale tej z 2015 r. (7,4 proc.) nie udało się domknąć do dziś – przed korektą kurs wynosił 100 zł, dziś to 70 zł. Powodem nie była sama wielkość luki, ale pogorszenie nastrojów wobec banków (wprowadzenie podatku od aktywów).
Jednak dywidenda wiąże się z technicznym zabiegiem obniżenia kursu o wartość wypłaconą (dzieje się to nie w dniu wypłaty, ale w dniu odcięcia prawa do dywidendy). Spółka wypłaca gotówkę, dlatego jej kapitalizacja jest korygowana o wartość wypłaty. W praktyce oznacza to, że akcjonariusz w wyniku takiego zabiegu chwilowo wychodzi na zero (na poziomie brutto, bo wartość dywidendy korygowana jest o 19-proc. podatek od zysków kapitałowych). Korekta kursu zależy od wysokości stopy dywidendy (relacja dywidendy na akcję do kursu).
W tym roku PZU jest jeszcze przed dniem dywidendy (przypada 12 września). W 2017 r. niewielka luka (3 proc.) została zamknięta po trzech sesjach. Rok wcześniej znacznie większa (7,9 proc.) została także bardzo szybko nadrobiona nadrobiona, bo już po sześciu sesjach. Znacznie dłużej potrwało odrabianie podobnej luki (7,1 proc.) po korekcie o dywidendę z końca września 2015 r. – kurs do poziomów sprzed odcięcia prawa (42,3 zł) wrócił dopiero pod koniec kwietnia 2017 r. i w tym okresie spadł nawet w okolice 24,4 zł. Sprawniej poszło w 2014 r., kiedy stopa również była wysoka (6,7 proc.), a nadrobienie „strat” zajęło 88 sesji. W 2013 r. zajęło to prawie rok, choć luka była mniejsza (4,2 proc.).