S.B.: Gdzieś na horyzoncie są PPK, które są światełkiem w tunelu. Być może będzie to moment przełomowy.
B.Ch.: Wydaje się, że PPK startują w dobrym momencie i mogą stać się lekcją systematycznego oszczędzania.
Po ostatnim zamieszaniu wokół spółek energetycznych zaufanie do inwestycji na GPW, a tym bardziej do PPK, raczej się nie poprawiło?
S.B.: Przypomnę, że w przyszłym roku są wybory. Pamiętamy przecież, jak wyglądał okres przed poprzednimi. Politycy co raz wyskakiwali z nowymi pomysłami. Trzeba zatem uwzględnić to, że z dnia na dzień mogą się pojawić propozycje, które, wydawałoby się, że nie powinny ujrzeć światła dziennego.
B.Ch.: Dodatkowo mamy niepewność związaną z bankami Leszka Czarneckiego. Inwestorzy zagraniczni zapewne nie do końca rozumieją tę sytuację, a skoro nie rozumieją, to i nie zaryzykują swoich pieniędzy. A sektor bankowy łącznie z PZU to prawie 40 proc. WIG. Bez mocnych banków ciężko zatem liczyć na pozytywny przyszły rok.
A jak pracodawcy reagują na PPK?
B.Ch.: Wiele firm chce jeszcze podpisać umowy o PPE, które mają wieloletnią historię i ugruntowaną pozycję na rynku. PPE spełniające określone kryteria (min. składka 3,5 proc., partycypacja na poziomie 25 proc.) będą zwalniać pracodawców z obowiązku założenia PPK. W stosunku do oczekiwań PFR osobiście jestem bardziej wstrzemięźliwy, jeśli chodzi o liczbę uczestników, którzy zostaną w PPK po obowiązkowych trzech miesiącach.
S.K.: Do kryzysu zaufania do rynku przyczyniły się nowe obciążenia podatkowe dla firm, zamieszanie wokół OFE czy brak wypłat dywidend z niektórych spółek Skarbu Państwa. Skutkowało to zwiększoną niepewnością zarówno polskich, jak i zagranicznych inwestorów co do GPW i jednocześnie obniżało stopy zwrotu. Uważam, że PPK są szansą na zmianę nastawienia do GPW. Systematyczne oszczędzanie i stały napływ kapitału na rynek będą stopniowo poprawiać jego kondycję. Choć pierwsze napływy środków z tego źródła rozpoczną się dopiero z końcem 2019 r., to pozytywne skutki możemy odczuć wcześniej, gdyż giełda działa z wyprzedzeniem.
Ostatnio przez fundusze obligacji korporacyjnych przechodzi kolejna, jeszcze mocniejsza niż na wiosnę, fala umorzeń. Ich wyniki są, krótko mówiąc, kiepskie. Jak może rozwijać się sytuacja na rynku długu?
S.K.: Dopatruję się dużego ryzyka w segmencie polskich obligacji korporacyjnych. Swego czasu powstała moda na inwestowanie w fundusze obligacji korporacyjnych, z których znaczna część do wyceny wartości jednostek posługiwała się metodą liniową. Wiadomo, że problemy ze spłatą zobowiązań nie pojawiają się zaraz po emisji obligacji, ale ewentualnie po kilku latach, zwłaszcza w obliczu słabnącej koniunktury gospodarczej. Ponadto są to inwestycje niepłynne, co rodzi dodatkowe ryzyko w razie konieczności sprzedaży tych aktywów.
J.N.: Dopiero prawdziwe spowolnienie gospodarcze (lub recesja) będzie testem wytrzymałości dla rynku obligacji korporacyjnych i wypłacalności emitentów.
Podsumowując, jaki będzie przyszły rok na rynkach?
J.N.: Jak wspomniałem, w ostatnich latach tworzone pod koniec roku prognozy na kolejnych 12 miesięcy sprawdzały się bardzo rzadko. Patrząc tylko z tej perspektywy, 2019 r. mógłby być udany dla emerging markets i Polski, czyli niedoważanych dziś rynków. 2019 r. to też trzeci rok prezydentury Donalda Trumpa. Zgodnie z tzw. cyklem prezydenckim powinien to być dobry okres dla S&P 500. Przyszły rok jest również dziewiątym w cyklu dekadowym, czyli tym, w którym rynki akcji zazwyczaj odzyskiwały siłę. Niestety, to tylko statystyka. Ryzyko wejścia światowej gospodarki w recesję rośnie m.in. przez wojny handlowe. Gdy do nich dojdzie, trzeba będzie zapomnieć o zwyżkach w 2019 r.
S.B.: Nastroje inwestorów od miesięcy są bardzo słabe. Podoba nam się tania ropa, jest to korzystne dla globalnej gospodarki. Żeby bessa się zmaterializowała, stopy procentowe w USA wciąż są za nisko. W naszej ocenie na Wall Street mamy do czynienia z większą korektą, a nie początkiem bessy. Rok 2019 może być lepszy, niż nam się dziś wydaje.
J.N.: Teoretycznie, dopóki Fed podnosi stopy, reagując na siłę gospodarki, dopóty hossa powinna trwać. Nie do końca zgodzę się co do ropy. Choć tańsze paliwo jest dobrą informacją dla kierowców, to recesjom zawsze towarzyszyły spadki cen surowców. Podobnie nie cieszą mnie spadki rentowności amerykańskich obligacji – często zwiastowało to problemy na rynku akcji i w gospodarce USA.
S.K.: Dziś wielu analityków wieszczy recesję, jednak jak pokazuje historia, rzadko udawało się ją przewidzieć. Obecnie jesteśmy w szczycie koniunktury, ale dane wyprzedzające sugerują mocne spowolnienie. Głównym ryzykiem będzie konflikt między USA a Chinami. W przestrzeni publicznej mówi się co prawda o wojnie celnej i kradzieży technologii, jednak tak naprawdę chodzi o to, kto za kilkanaście lat będzie pełnił rolę światowego lidera – USA czy Chiny.
B.Ch.: W Polsce I połowa roku będzie gorsza niż II, w skali całego 2019 r. WIG zyska do 5 proc.