Nieoczekiwanie zdecydowany gołębi zwrot w polityce Europejskiego Banku Centralnego w połączeniu z pesymizmem wobec perspektyw gospodarki, umocnił dolara i stał się impulsem do spadków na giełdach.
Draghi nie miał wyjścia
Słabnąca gospodarka strefy euro i niekorzystne prognozy na przyszłość nie pozostawiły europejskim władzom monetarnym wyboru. Inwestorzy, choć spodziewali się gołębiego zwrotu retoryki, zostali jednak jego skalą zaskoczeni. Interpretacja decyzji o wznowieniu od września operacji TLTRO, mogących sięgać nawet 30 proc. wartości portfela kredytowego banków, była jednoznacznie negatywna. Na pogorszenie nastrojów wpłynęło także obniżenie prognozy dynamiki PKB na obecny rok z 1,7 do 1,1 proc. i redukcja oczekiwań na kolejne dwa lata. Najbardziej oczywistą reakcją było osłabienie się wspólnej waluty. Kurs euro poszedł w dół o ponad 1 proc., spadając poniżej 1,12 dolara, do poziomu najniższego od czerwca 2017 r. Jeszcze potężniejsze tąpnięcie miało miejsce na rynkach długu. Rentowność niemieckich dziesięcioletnich obligacji skarbowych obniżyła się z 0,127 do 0,065 proc., a więc niemal o połowę, docierając do poziomu najniższego od października 2016 r. Rentowność amerykańskich dziesięciolatek spadła z niemal 2,7 do 2,64 proc., sygnalizując że rynek długu „absorbuje" kapitał uciekający od ryzykownych aktywów. Tendencję tę potwierdza mocna przecena na Wall Street. S&P500 stracił w czwartek 0,8 proc., oddalając się bardziej zdecydowanie od testowanego kilka dni wcześniej poziomu 2800 punktów. W skali pierwszych czterech sesji minionego tygodnia zniżka indeksu sięga 2 proc., sugerując możliwość wystąpienia poważniejszej korekty. Na głównych giełdach naszego kontynentu skala czwartkowych spadków była znacznie mniejsza i sięgała 0,4–0,6 proc., ale kontynuacja przeceny jest bardzo prawdopodobna.
Dynamiczne umocnienie się amerykańskiej waluty doprowadziło do mocnej przeceny na rynkach wschodzących. MSCI Emerging Markets tracił w czwartek 1,9 proc., pogłębiając spadkową korektę. Od szczytu z końca lutego indeks idzie w dół o 3,6 proc. i rozpoczął testowanie ważnego poziomu wsparcia.
WIG20 znów pod presją
Indeks naszych największych spółek pogłębia spadkową korektę. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia zniżkował o 1,1 proc., zbliżając się niebezpiecznie do 2300 punktów, czyli do poziomu, który ma znaczenie nie tylko psychologiczne. Sytuacja w segmencie blue chips wyraźnie się więc pogarsza. WIG20 od lokalnego szczytu z pierwszych dni lutego traci już 4,4 proc., a tegoroczny dorobek byków stopniał do zaledwie 1,4 proc., spychając indeks do grona światowych outsiderów. Gorszy bilans mają jedynie parkiety w Malezji, Chile, Bułgarii i na Ukrainie, a więc sytuacja zdecydowanie nie wygląda dobrze, choć początek roku był obiecujący. Nie należy jednak zapominać, że od października ubiegłego roku do początku lutego WIG20 zyskał 16 proc., więc obecna korekta nie jest niczym nadzwyczajnym, choć większa jej część przebiegała w czasie, gdy otoczenie zewnętrzne sprzyjało bykom.
Indeksowi największych spółek w ostatnich dniach najmocniej szkodziła przecena akcji spółek energetycznych oraz sektora finansowego. Walory Tauronu potaniały w minionym tygodniu o 6,7 proc., zaliczając najmocniejszy tygodniowy spadek od grudnia ubiegłego roku. Od lutowego szczytu zniżkują już o 9,5 proc. Jeszcze gorzej czują się posiadacze papierów PGE, które potaniały w ciągu czterech dni o ponad 8 proc., najmocniej od maja ubiegłego roku. W tym przypadku korekta zniosła niemal w całości niedawną dynamiczną falę wzrostową, trwającą od końca stycznia do pierwszych dni lutego. Akcje Energi straciły ostatnio najmniej, bo niespełna 5 proc., ale od pierwszych dni lutego tanieją w sumie o ponad 13 proc. WIG Energia stracił w ostatnich dniach prawie 7 proc. i jest to już czwarty z rzędu spadkowy tydzień tego segmentu, najgorszy od grudnia ubiegłego roku. Jak się okazuje, manewry mające uchronić odbiorców prądu przed wzrostem cen nie posłużyły firmom energetycznym i ich akcjonariuszom. Druga kula u nogi WIG20 to sektor finansowy. Walory PZU zniżkowały w ostatnich dniach o 3 proc. i był to w ich przypadku już szósty spadkowy tydzień z rzędu. Od szczytu z końca stycznia tracą one już prawie 11 proc. i lada moment dojdzie do starcia byków i niedźwiedzi przy ważnym poziomie technicznego wsparcia, a już teraz zagrożona jest linia trwającego od połowy ubiegłego roku trendu wzrostowego. Rozpoczętej w sierpniu ubiegłego roku tendencji spadkowej nie są w stanie przełamać papiery PKO BP. W jej wyniku zniżkują już o 13 proc., a w miniony czwartek znalazły się nieco poniżej poziomu 38 zł, widzianego poprzednio w lipcu ubiegłego roku i dwukrotnie już od tego czasu testowanego. Zniżkujące o ponad 2 proc. akcje Pekao bronią się po raz trzeci w ciągu ostatnich tygodni przed zejściem poniżej 110 zł. Porażka byków mogłaby skutkować pogłębieniem spadkowej tendencji. WIG Banki zachowuje się nieco słabiej niż WIG20, rosnąc od początku roku o 1,4 proc. W ostatnich tygodniach dynamika tendencji spadkowej w tym sektorze wyhamowała, ale to niewielkie pocieszenie, tym bardziej że od szczytu ze stycznia ubiegłego roku WIG Banki traci wciąż niemal 18 proc. Z trendu bocznego wciąż nie mogą się wyrwać akcje CD Projektu, które w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia straciły prawie 4 proc., powracając do poziomu poniżej 190 zł. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku papierów Orange, które od miesiąca nie mogą oddalić się od poziomu 5,4 zł. Nadchodzący impuls ze strony konsumentów dyskontują natomiast walory Eurocash, LPP i CCC, notując zwyżkę kursów, szczególnie spektakularną w przypadku pierwszej z wymienionych spółek. Jej papiery poszły do czwartku w górę o 8,5 proc., dając szansę na kontynuację pozytywnej tendencji.