Po mocnym 2019 r. pierwsze tygodnie nowego roku na rynku polskich obligacji skarbowych były przeciętne, podczas gdy papiery rynków bazowych zyskiwały na wartości. Spadki rentowności w Polsce powstrzymywały wysokie odczyty inflacji. Ostatnie dni to jednak potężny rajd przeprowadzony przez kupujących, który w piątek doprowadził do pobicia zeszłorocznych rekordów.
Dołki z 2019 r. pobite
– W 2019 r. inwestorzy na rynku obligacji skarbowych przecierali oczy ze zdumienia. Wyniki najlepszych funduszy przekroczyły 5 proc. Obecny rok zaczął się przeceną spowodowaną mocnym wystrzałem inflacji konsumenckiej w górę – wspomina Mariusz Zaród, zarządzający Quercusa TFI.
Wszystko zmienił strach przed rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Rentowność polskich obligacji dziesięcioletnich w piątek zeszła na chwilę do poziomu 1,653 proc., co jest nowym rekordem. Poprzedni wypadł w połowie sierpnia na poziomie 1,693 proc., jednak od tamtego czasu wskaźnik ten zwyżkował, przekraczając w połowie stycznia 2,3 proc. Oprocentowanie amerykańskich papierów dziesięcioletnich spadło nawet poniżej 1,2 proc.
Silne spadki rentowności skarbówek przekładają się na zyski funduszy dłużnych. Przypomnijmy jednak, że jeszcze kilka tygodni temu sami zarządzający przyznawali się do obaw o tegoroczne wyniki funduszy obligacji, zwracając uwagę, że bardzo ciężko będzie im pokonać inflację.
– W rok 2020 wchodziliśmy z przekonaniem, że największy „strach" rynkowy lat 2018–2019, czyli wojny handlowe na linii USA–Chiny, już co najmniej nie eskalują, a nawet następuje pewna odwilż – wspomina Michał Hołda, kierownik rynku obligacji Santander TFI. – Ponadto mimo będących wciąż przed Wielką Brytanią i Unią Europejską negocjacji, spadło ryzyko niekontrolowanego brexitu. Jednocześnie wskaźniki wyprzedzające koniunktury światowej zaczęły się stabilizować, a nawet nieco odbijać – dodaje Hołda. Jak zauważa, trudno było oczekiwać w związku z tym podobnie pozytywnego splotu czynników, który latem doprowadził rentowności polskich obligacji na historyczne minima. Następnie pojawiły się zaskakująco wysokie odczyty inflacji, a przy rentowności w okolicach 2,3 proc. rynek mógł zakładać jedną podwyżkę stóp procentowych w horyzoncie dwóch lat. – Obecnie, na fali obaw o wpływ epidemii koronawirusa na światową gospodarkę, wróciliśmy w pobliże zeszłorocznych dołków rentowności. Wyceny rynkowe implikują w pełni dwie obniżki stóp przez RPP w horyzoncie dwóch lat, co znów nie jest scenariuszem oczekiwanym przez analityków, ale daje z kolei obraz obaw inwestorów o stan gospodarki, przede wszystkim światowej, oczekiwań na działania ze strony banków centralnych itd. – ocenia ekspert Santander TFI. Dodaje jednak, że jest wiele niewiadomych dotyczących rozprzestrzeniania się wirusa i spowodowanych przez to przestojów w gospodarce.