Firmy coraz częściej pytają o finansowanie niebankowe

- Rynek kapitałowy ma przed sobą naprawdę dobry czas - mówi Rafał Lis, partner zarządzający CVI DM i doradca inwestycyjny z licencją nr 2.

Publikacja: 05.10.2020 05:22

Firmy coraz częściej pytają o finansowanie niebankowe

Foto: materiały prasowe

Dom maklerski CVI do tej pory zajmował się przede wszystkim zarządzaniem portfelami funduszy inwestycyjnych. Jak szedł ten biznes?

Nasz dom maklerski jest faktycznie dość specyficzny, gdyż do tej pory prowadziliśmy ograniczony zakres działalności. Wystartowaliśmy z zarządzaniem portfelami funduszy inwestycyjnych. W tej dziedzinie postawiliśmy na specjalizację, czyli inwestowanie w dług korporacyjny. W formule domu maklerskiego działamy od trzech lat. Początkowo nastawialiśmy się na inwestycje w obligacje korporacyjne kierowane do szerszego kręgu inwestorów, tak jak tradycyjne fundusze inwestycyjne obligacji korporacyjnych, natomiast w pewnym momencie coraz większy udział w portfelach zaczęły mieć emisje obligacji, które były kierowane stricte do nas, czyli używając terminologii z rynków rozwiniętych, mówimy tutaj o private debt. Struktura emisji jest w takim przypadku efektem bilateralnych negocjacji pomiędzy emitentem a inwestorem. Całkiem dobrze się w tym odnaleźliśmy. Łącznie w tej formule zainwestowaliśmy około 10 mld zł, realizując prawie 600 transakcji. W zdecydowanej większości finansowaliśmy polskie przedsiębiorstwa.

Wspomniał pan, że stawiacie na papiery szyte pod wasze oczekiwania. Czego więc szukacie?

Raczej nie mamy preferencji branżowych. Kierujemy się interesem uczestników funduszy, starając się maksymalizować stopę zwrotu przy aktywnym zarządzaniu ryzykiem kredytowym i płynnością. Chcemy finansować przedsięwzięcia dające odpowiednio wysokie prawdopodobieństwo zwrotu kapitału i odsetek, bo to przekłada się na wynik dla inwestorów. Struktura zarządzanych portfeli jest podobna do struktury branżowej polskiego rynku obligacji korporacyjnych, na którym dominują spółki deweloperskie i finansowe, ale mamy też istotny udział firm przemysłowych i usługowych. Inwestując w formule private debt, podejmujemy większe ryzyko niż banki, ale też celujemy w zdecydowanie wyższe marże niż w przypadku kredytów bankowych, co zostawia odpowiednio dużo miejsca na ewentualne odpisy. Straty na ryzyku kredytowym od początku naszej działalności kształtowały się na poziomie wysokich kilku dziesiątych procenta rocznie. To według nas jest akceptowalny poziom i nie wpływał aż tak bardzo na osiągane stopy zwrotu netto. Oczywiście 2020 r. jest specyficzny i najprawdopodobniej wykroczy poza przyjęte przez nas założenia, ale nie w sposób znaczący.

Jak pan mówi, rok 2020 jest specyficzny. Czy to nie oznacza też większego ryzyka przy kolejnych inwestycjach w private debt? Nadal mamy niepewność gospodarczą, również wśród deweloperów, o których pan wcześniej wspomniał.

W pierwszym okresie pandemii przyglądaliśmy się, jak reżim sanitarny wpływa na możliwości prowadzenia działalności gospodarczej przez przedsiębiorstwa z naszego portfela. Okazało się jednak, że stosunkowo niedużo firm, które finansujemy, było bezpośrednio dotkniętych tym kilkutygodniowym szokiem popytowym. Do tej pory nie mieliśmy żadnego przypadku, w którym można byłoby powiedzieć, że koronawirus doprowadził do upadku biznesu. Mamy pojedyncze przypadki, gdzie sytuacja finansowa jest trudna, ale najczęściej była trudna już wcześniej. Oczywiście mamy obawy o średnio- i długoterminowy wpływ na nastawienie gospodarstw domowych do konsumpcji. Na szczęście nie nastąpiło drastyczne załamanie. Sukcesywnie, wraz z odmrażaniem handlu, wydatki konsumpcyjne kształtują się powyżej prognoz. Oczywiście pewien ubytek jest, ale z każdym tygodniem sytuacja jest coraz lepsza. Wydaje się więc, że i tutaj obawy były dużo większe niż rzeczywistość. Jednak z większym spokojem będziemy pewnie mogli spojrzeć na sytuację finansową emitentów na początku 2021 r., gdy ostatecznie wygasną różnego rodzaju programy pomocowe i przedsiębiorstwa będą musiały się mierzyć już zupełnie samodzielnie z nową rzeczywistością, wciąż zapewne inną, niż towarzyszyła im przed pandemią.

Co to oznacza w przypadku finansowania kolejnych przedsięwzięć?

Jednym z kluczowych elementów jest ocena, jak model biznesowy nowego przedsiębiorstwa odnajduje się w nowej rzeczywistości. Dzisiaj trudno byłoby nam sfinansować linie lotnicze czy też hotele, gdzie np. ważnym elementem jest organizacja konferencji. Ograniczenie spektrum projektów, którymi bylibyśmy zainteresowani, już ma miejsce i pewnie nadal tak będzie. Z drugiej strony nasze ograniczenia są mniejsze niż w przypadku banków, które dzisiaj są skupione przede wszystkim na ochronie swojego portfela i wykazują zdecydowanie mniejszy apetyt na finansowanie nowych projektów. To rodzi dla nas nowe okazje.

Skoro nie banki, to firmy pójdą właśnie w obligacje?

Tak nam się wydaje i nie dotyczy to tylko Polski. Banki są mocno skrępowane regulacjami, a do tego muszą ponosić dodatkowe koszty. To powoduje, że mniej chętniej finansują mniejsze, bardziej ryzykowne przedsiębiorstwa. Wolą się skupić na największych firmach i najmniej ryzykownych formach finansowania. W Europie finansowanie za pośrednictwem funduszy private debt bardzo się rozwinęło po poprzednim kryzysie finansowym. W Polsce wciąż jeszcze nie jest to dojrzały rynek, natomiast obecna sytuacja może sprawić, że model ten będzie coraz powszechniej wykorzystywany. Skala zapytań firm, które wcześniej nawet nie myślały o tym, aby wyjść poza rynek tradycyjnego finansowania bankowego, jest dziś o wiele większa niż jeszcze kilka miesięcy temu. Ze swoją elastycznością jesteśmy w stanie pomóc takim przedsiębiorstwom.

Do tej pory zarządzaliście funduszami. Z kim współpracowaliście?

Fundusze, których portfelami zarządzamy, są w ofercie Noble Funds TFI. Sami do tej pory nie oferowaliśmy i nie sprzedawaliśmy certyfikatów funduszy, jedynie nimi zarządzaliśmy. Postanowiliśmy jednak to zmienić, mając na uwadze nasze dotychczasowe doświadczenie i relacje z inwestorami. To ma nam pozwolić zwiększyć skalę aktywów. W tym celu poszerzyliśmy zakres licencji i w ostatnim czasie zaczęliśmy świadczyć dodatkowe usługi. Nie wykluczamy, że przełoży się to także na współpracę z innymi instytucjami. Chcemy dotrzeć do szerszego grona dystrybutorów i inwestorów.

Rozszerzenie działalności będzie się wiązało z rozbudową waszej firmy?

Na razie będziemy się starali to robić zasobami, które mamy. Mamy kilka projektów w obszarze rozwoju biznesu, natomiast głównym celem na dzisiaj jest poszerzenie naszej aktywności o działania sprzedażowe. To daje nam rozszerzona licencja.

Będziecie szli w stronę prywatnych dystrybutorów, a nie dużych grup kapitałowych, gdzie ze względu także na regulacje może być trudno przebić się z ofertą?

Zgadza się. Biorąc pod uwagę charakter tego produktu, jest to domena raczej prywatnych domów maklerskich i agentów firm inwestycyjnych współpracujących z tymi firmami. Również nasze oferowanie będzie nastawione na zamożnych inwestorów indywidualnych i w dalszej kolejności inwestorów instytucjonalnych. Wydaje nam się, że poszczególne rozwiązania inwestycyjne, które możemy zaoferować, nadają się również do zagospodarowania nadwyżek płynnościowych przedsiębiorstw. Rynek private debt, który jest naszą domeną, daje szansę na budowę dużo bardziej zdywersyfikowanego portfela niż jedynie w oparciu o szeroko dostępne obligacji korporacyjne. Mamy kilka razy więcej krajowych emitentów w portfelu niż otwarte fundusze obligacji korporacyjnych. Wynika to też z faktu, że nie szukamy firm, które akurat w danym momencie emitują obligacje. Wyszukujemy podmioty, które mają konkretne cele do sfinansowania, i przedstawiamy ofertę finansowania ich potrzeb. To znacząco poszerzyło krąg firm, z którymi współpracujemy. Dodatkowo jesteśmy w stanie wynegocjować lepsze warunki dla inwestorów, jeśli rozmawiamy bezpośrednio z emitentem. Uważamy, że w Polsce na rynku private debt jest tak dużo miejsca, że możemy skalę działalności jeszcze bardzo znacząco zwiększyć. Ograniczeniem będzie nie liczba projektów, ale zasoby kapitałowe, które możemy zgromadzić.

W tym kontekście koronawirus trochę spadł wam z nieba. Związany z tym chociażby spadek stóp procentowych powoduje, że inwestorzy szukają alternatywy inwestycyjnej.

Faktycznie jest to pozytywny aspekt całej tej nieprzyjemnej sytuacji. Kilkaset miliardów złotych trzymanych w bankach, które do tej pory realnie nie zarabiały, teraz faktycznie traci na wartości na poziomie nawet kilku procent rocznie. W dłuższym terminie straty z tego tytułu mogą być naprawdę znaczące. Widzimy więc, że Polacy zaczynają zdawać sobie z tego sprawę i szukają nowych form inwestowania kapitału. Fundusze inwestycyjne o stosunkowo ograniczonej zmienności, które mamy w naszej ofercie, wydają się dobrą odpowiedzią na te potrzeby. Dzisiaj uzyskanie stóp zwrotu przewyższających depozyty o 3 czy 5 pkt proc. naprawdę robi różnicę. Mamy więc najlepsze otoczenie do inwestycji od wielu lat. Przykłady rynków zagranicznych, ale także już ponadośmioletnia historia operowania przez nas na tym rynku pokazują, że da się skutecznie ograniczać ryzyko kredytowe. Uważam więc, że szeroko rozumiany rynek kapitałowy ma przed sobą naprawdę dobry czas.

A jak pan widzi dom maklerski CVI za rok?

Przede wszystkim chcemy pokazać, że poradziliśmy sobie od strony inwestycyjnej z koronawirusem i stopy zwrotu, które uzyskamy w okresie pandemii, są co najmniej dobre. Chcemy także dobrą jakość zarządzania przekuć na odbudowę aktywów. Teraz zarządzamy aktywami około 4 mld zł. Przed pandemią było to ponad 5 mld zł. Chciałbym, aby za rok znowu było to co najmniej 5 mld zł. Planujemy także rozwijać ofertę funduszy luksemburskich, którymi zarządzamy i które mogą trafić do zamożnych inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych z Europy Zachodniej. Chcemy im pokazać, że w Europie Środkowo-Wschodniej też można dobrze zarobić na rynku private debt.

Rafał Lis posiada bogate doświadczenie na rynku kapitałowym, z którym związany jest już prawie 30 lat. Karierę zawodową rozpoczął jako makler giełdowy w Biurze Maklerskim BGŻ. W latach 1998–2005 związany z Bankiem Handlowym w Warszawie oraz Citigroup. Był też prezesem TFI Banku Handlowego. Pracował także w Legg Mason Investments. Obecnie jest partnerem zarządzającym w CVI DM. Jest posiadaczem licencji doradcy inwestycyjnego nr 2.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?