Jak duża jest obecność polskich start-upów w Dolinie Krzemowej? Czy to znaczące zjawisko?
Start-upów związanych z Polską jest w Dolinie Krzemowej coraz więcej. Oczywiście muszę tutaj zaprosić do moich książek poświęconych polskim start-upom, które działają w Dolinie Krzemowej i odnoszą tam sukcesy. Niektóre z tych spółek przez pewien czas tam działały, niektóre spróbowały tam swoich sił, powiedziały „nie" i wróciły do Polski, osiągając jednak wcześniej pewne sukcesy. Także tych start-upów jest sporo. Na pewno dzisiaj najbardziej znanym polskim start-upem w Dolinie Krzemowej jest Booksy, prowadzony przez Stefana Batorego. Zajmuje się on rezerwacją spotkań – mogą to być zarówno wizyty na przykład u fryzjera, jak i spotkania w banku. W dobie pandemii jest to oczywiście bardzo pomocne.
Czy może pani wskazać również jakieś inne przykłady sukcesów polskich start-upów w Dolinie Krzemowej?
Bardzo ciekawym start-upem, który dobrze radzi sobie w Dolinie Krzemowej, jest Codility, którego prezeską jest Natalia Panowicz. Bardzo ciekawy start-up mający swoje biura zarówno w Warszawie, jak i w San Francisco. Zaczynali tu w Polsce, a w tej chwili współpracują z największymi firmami technologicznymi świata. Jest to firma, która wyszukuje dla nich informatyków i rzeczywiście jest to w tej chwili start-up bardzo rozpoznawalny w Dolinie Krzemowej.
Napisała pani książkę poświęconą polskim start-upom prowadzonym przez kobiety. Czy te spółki szczególnie wyróżniają się na tle innych?