Polacy coraz intensywniej szukają ochrony przed inflacją. Nie zapewniają jej banki, ani na lokatach terminowych, ani na kontach oszczędnościowych. Nic dziwnego, że saldo tych pierwszych maleje z miesiąca na miesiąc. Do końca czerwca spadek wyniósł 33,5 mld zł. Ogólna wartość depozytów gospodarstw domowych w bankach wzrosła w czerwcu tylko o 5,7 mld zł.
Inflacyjne kłopoty
Jak wynika z badania preferencji inwestycyjnych Polaków, na początku roku sporą przewagę miały lokaty (41,5 proc.), a następne w zestawieniu były akcje na giełdzie (24,6 proc.), fundusze inwestycyjne (23,1 proc.), nieruchomości (19,1 proc.) oraz złoto (16,9 proc.). Natomiast w drugim kwartale inwestycje w lokaty zadeklarowało już tylko 32,1 proc. Wzrosło za to zainteresowanie funduszami inwestycyjnymi (28,7 proc.), złotem (22,6 proc.) oraz nieruchomościami (22,3 proc.). Niewielki spadek zaliczyły także akcje na giełdzie (19,7 proc.) – wynika z danych firmy Tavex.
W ostatnim kwartale inwestycje w złoto przybrały na sile. Taka sytuacja nie jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę fakt, że inwestorzy postrzegają rynek złota jako jeden z najbardziej stabilnych. To z kolei daje im poczucie większego bezpieczeństwa inwestycji. Co w obliczu galopującej inflacji jest bardzo ważne. Najnowsze dane dotyczące inflacji bazowej wskazują, że jest ona wyraźnie dynamizowana cenami żywności i paliw. Jak podkreśla Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej, roczny wskaźnik wzrostu cen żywności mimo ostatniego wzrostu pozostaje niewysoki, wystrzelił zaś w górę ten, opisując zmiany cen paliw, a wysoki jest również ten od energii elektrycznej. – Co ciekawe, właśnie ten wskaźnik inflacji bazowej jest uważany za najlepiej odwzorowujący, co się dzieje z cenami, na które ma wpływ polityka monetarna (tam, gdzie powinny działać zależności popyt/podaż/cena) – więc RPP może, a nawet powinna interweniować, by ją zbić (zwłaszcza że od dłuższego już czasu pozostaje on powyżej górnych dopuszczalnych widełek dla celu inflacyjnego NBP). Wzrost inflacji w ostatnich miesiącach był głównie pochodną wzrostu różnorakich kosztów wytwarzania, nie zaś skutkiem nadmiernego, niepohamowanego popytu – zauważa Soroczyński.
Natomiast wskaźnik wykluczający ceny administrowane w lipcu wyniósł 4,7 proc., a dla czerwca – 4 proc. – Skoro ceny ogółem były w lipcu wyższe niż przed rokiem o 5 proc., a w czerwcu o 4,4 proc., to otrzymujemy informację, iż w ostatnim czasie inflacja wyraźnie podnoszona jest również cenami administrowanymi, choć w lipcu nieco słabiej niż w poprzednim miesiącu – zauważa główny ekonomista KIG.