Słabość warszawskiego parkietu w postaci jego reprezentanta, czyli indeksu WIG20 (w wersji total return z dywidendami), bije od początku roku po oczach. WIG20TR od początku roku jest na zero przy indeksie DAX czy S&P 500 total return odpowiednio na poziomie o 8 procent oraz o 9 procent wyższym niż na początku roku.
Sytuacja nie jest także komfortowa od strony samego wykresu, ponieważ WIG20 walczy o 2300 punktów, poziom kluczowy z punktu widzenia analizy technicznej do utrzymania tendencji wzrostowej.
Co takiego się pozmieniało na warszawskiej giełdzie i czy to może oznaczać spowolnienie zwyżki cen akcji lub nawet jej koniec? Zaczynając od spraw fundamentalnych, zakończył się w marcu okres dezinflacyjnego ożywienia gospodarczego w naszym kraju, który trwał od maja 2023 roku.
Obecnie, ze względu na ceny urzędowe czy presję płacową przechodzimy do okresu wzrostu inflacji przy znaku zapytania odnośnie do popytu, czy nadwyżki finansowe przypadkiem nie będą zamiast konsumowane, to oszczędzane.
Z tej perspektywy koniec pierwszego kwartału 2024 roku to koniec jednego z najlepszych okresów dla wzrostu cen akcji, czyli dezinflacyjnego ożywienia. Dalej stopy procentowe prawdopodobnie nie spadną, na co jeszcze liczono bliżej końca 2023 roku.