Czy ostatnie wzrosty w USA to początek nowej hossy?

Po wielu miesiącach spadkowych tendencji spółki technologiczne ponownie zasiadły na fotelu rynkowego lidera.

Publikacja: 12.08.2022 21:00

Kamil Hajdamowicz, CFA menedżer ds. ryzyka produktów inwestycyjnych, Santander Bank Polska

Kamil Hajdamowicz, CFA menedżer ds. ryzyka produktów inwestycyjnych, Santander Bank Polska

Foto: materiały prasowe

Od lokalnego dna ustanowionego w połowie czerwca, notowania Nasdaq Composite zyskały ok. 20 proc., co tradycyjnie uważane jest za rozpoczęcie hossy rynkowej. Od połowy czerwca zarówno spółki z sektora IT, jak i producenci dóbr konsumenckich wyższego rzędu zachowywali się na giełdach lepiej od tradycyjnych sektorów kryzysowych, jak spółki użyteczności publicznej czy sektor dóbr podstawowych. Warto pamiętać, że w dalszym ciągu od początku roku indeks Nasdaq jest na dużym minusie, ale ostatnie dwa miesiące pozwoliły odrobić niemal połowę tegorocznych strat.

Biorąc pod uwagę otoczenie rynkowe, trudno z jednoznacznym entuzjazmem przyjąć ostatnie wzrosty jako początek nowej hossy. Przede wszystkim jest to zasługa wyników największych firm, jak Microsoft czy Apple, które w ostatnim sezonie wynikowym zaskakiwały pozytywnie.

Ponadto, jest to efekt rynkowego odreagowania po wielu tygodniach silnych spadków, które sprowadziły Nasdaq do poziomów z 2020 r., wymazując znaczącą część wzrostów z hossy z lat 2020–2021. W ostatnich tygodniach obserwowaliśmy efekt dużej rotacji z sektorów defensywnych do sektorów wzrostowych, które na wzrostowym rynku zachowują się dużo lepiej. Trudno oczekiwać, by w przypadku pozytywnych rynkowych tendencji sektory takie jak spółki użyteczności publicznej w znaczący sposób pobiły sektor nowych technologii.

Przede wszystkim jednak, tak samo jak w przypadku poprzednich spadków, ostatnie wzrosty są lustrzanym efektem spadku rentowności, potęgowanym ostatnim niższym od oczekiwań odczytem inflacji i wyższą wyceną przyszłych przepływów pieniężnych. Warto mieć z tyłu głowy, że zarówno podczas spadków, jak i obecnie zmiany prognozowanych zysków były de facto mało istotną kwestią.

Rynek akcji, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych, od kilku tygodni w zasadzie nie pamięta o ryzyku recesji w gospodarce i jej wpływie na wyniki i sytuację fundamentalną spółek. Kluczowy jest Fed i oczekiwane obecnie wolniejsze tempo normalizacji polityki monetarnej. Pomaga również dość duży okres do następnego posiedzenia FOMC, które planowane jest dopiero na drugą połowę września.

O ile jeszcze niedawno zastanawialiśmy się, czy rynek akcji pogłębi trwającą od miesięcy bessę, o tyle obecnie pojawia się pytanie, czy będziemy świadkami dynamicznego odbicia cen w kształcie litery U. Takiego scenariusza nie można wykluczyć, chociaż mocne parametry gospodarcze mogą przekonać Fed do utrzymania obecnie przyjętej ścieżki, co w drastyczny sposób zmieni rynkową optykę. Ponadto ewentualna recesja w gospodarce amerykańskiej (świadomie ignoruję techniczną recesję ogłoszoną kilka tygodni temu) nie pozostanie bez wpływu na kondycję spółek, co rynek w dalszym ciągu wydaje się ignorować. Czy słusznie, o tym przekonamy się w ciągu najbliższych tygodni.

Okiem eksperta
Niedoceniane surowce
Okiem eksperta
Ropa ponownie blisko psychologicznej bariery
Okiem eksperta
Hossa trwa, ale coraz trudniej w niej odnaleźć logikę
Okiem eksperta
Stare demony powracają na warszawską giełdę
Okiem eksperta
Powrót obaw inwestorów o inflację
Okiem eksperta
Małe okaże się piękne?