"Wprawdzie na całym świecie nie było dzisiaj takiej pogody jak w naszym kraju, ale rzeczywiście widać było pewien marazm na rynkach. Notowania euro/dolara pozostawały wokół poziomu 1,24, a euro wokół 4,0 zł. W zasadzie, gdyby dzisiaj nie było handlu, to nic by się nie stało" - powiedział analityk DM BOŚ, Marek Rogalski.
W jego ocenie z istotnych danych warto zwrócić uwagę na słabszy od prognozowanego odczyt niemieckiego wskaźnika ZEW, który spadł w maju do 45,8 pkt. z 53 pkt. odnotowanych w kwietniu. Co ciekawe jednak nie ruszyło to zbytnio notowaniami euro.
"Widać jednak, iż obawy o stabilność strefy euro stają się wśród analityków 'zza Odry' ważniejsze, niż korzyści dla niemieckiej gospodarki, jakie płyną ze słabego euro. Niewykluczone też, że 'uwzględnione' zostały też niemieckie koszty partycypacji w Europejskim Mechanizmie Stabilizacyjnym" - ocenił analityk.
Rogalski dodał, że dane z USA były mieszane - liczba wydanych pozwoleń spadła w kwietniu aż o 11,5 proc. m/m, ale już liczba rozpoczętych budów wzrosła o 5,8 proc, m/m. Analogicznie inflacja PPI spadła w kwietniu o 0,1 proc. m/m, ale już w ujęciu bazowym wzrost wyniósł 0,2 proc. m/m (oczek. 0,1 proc. m/m). Również w napływających cały czas z ECOFINU informacjach nie widać było zbyt wielu oczekiwanych konkretów.
We wtorek ok. godz. 17:00 za jedno euro płacono 4,0133 zł a za dolara 3,2434 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,2375.