Aprecjacja złotego, zwłaszcza wobec dolara, ma być jednak nieco mniejsza, niż prognozowano jeszcze miesiąc temu.
- Nie sądzę, aby słabość polskiej waluty utrzymała się długo. Jej deprecjacja w ostatnich tygodniach to wynik wzrostu awersji do ryzyka. Jednak większość niekorzystnych doniesień ze strefy euro już jest na rynkach wyceniona. Wkrótce więc sytuacja na rynkach się znormalizuje, a apetyt na ryzyko zacznie wracać –mówi „Parkietowi” Ulrich Leuchtmann, główny strateg walutowy Commerzbanku.
- W obecnych warunkach wszelkie przewidywania są utrudnione, ale w średnim terminie, gdy skończy się okres wysokiej zmienności na rynkach walutowych, spodziewamy się umocnienia złotego – wtóruje mu Murat Toprak, starszy strateg walutowy w Societe Generale w Londynie.
O ile jeszcze niedawno bank ten spodziewał się, że pod koniec roku za euro będzie można kupić 3,6-3,7 zł, w najnowszym, nieopublikowanym jeszcze raporcie przewiduje, że będzie to 3,8 zł (niespełna 4,1 zł obecnie). Oznacza to, że złoty umocni się o 7 proc. Tego samego zdania jest zespół analityków Commerzbanku.
Prognozy SC i Commerzbanku są jednak nieco poniżej konsensusu. Ankietowani przez agencję Bloomberga analitycy spodziewają się średnio rzecz biorąc, że pod roku za euro kupimy 3,75 zł, a za dolara 3,04 zł (niemal 3,3 obecnie). Dla porównania, na początku kwietnia przewidywali, że kurs EUR/PLN będzie pod koniec 2010 r. oscylował wokół 3,78, a kurs USD/PLN wokół 2,91.