Złoty wróci do łask

Pomimo kryzysu fiskalnego w strefie euro i związanego z tym załamania kursu złotego w ostatnich tygodniach, analitycy wciąż wierzą w siłę polskiej waluty

Publikacja: 27.05.2010 20:31

Złoty wróci do łask

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Aprecjacja złotego, zwłaszcza wobec dolara, ma być jednak nieco mniejsza, niż prognozowano jeszcze miesiąc temu.

- Nie sądzę, aby słabość polskiej waluty utrzymała się długo. Jej deprecjacja w ostatnich tygodniach to wynik wzrostu awersji do ryzyka. Jednak większość niekorzystnych doniesień ze strefy euro już jest na rynkach wyceniona. Wkrótce więc sytuacja na rynkach się znormalizuje, a apetyt na ryzyko zacznie wracać –mówi „Parkietowi” Ulrich Leuchtmann, główny strateg walutowy Commerzbanku.

- W obecnych warunkach wszelkie przewidywania są utrudnione, ale w średnim terminie, gdy skończy się okres wysokiej zmienności na rynkach walutowych, spodziewamy się umocnienia złotego – wtóruje mu Murat Toprak, starszy strateg walutowy w Societe Generale w Londynie.

O ile jeszcze niedawno bank ten spodziewał się, że pod koniec roku za euro będzie można kupić 3,6-3,7 zł, w najnowszym, nieopublikowanym jeszcze raporcie przewiduje, że będzie to 3,8 zł (niespełna 4,1 zł obecnie). Oznacza to, że złoty umocni się o 7 proc. Tego samego zdania jest zespół analityków Commerzbanku.

Prognozy SC i Commerzbanku są jednak nieco poniżej konsensusu. Ankietowani przez agencję Bloomberga analitycy spodziewają się średnio rzecz biorąc, że pod roku za euro kupimy 3,75 zł, a za dolara 3,04 zł (niemal 3,3 obecnie). Dla porównania, na początku kwietnia przewidywali, że kurs EUR/PLN będzie pod koniec 2010 r. oscylował wokół 3,78, a kurs USD/PLN wokół 2,91.

– Jest jasne, że zacieśnianie polityki fiskalnej na w zachodniej Europie będzie miało wpływ na tempo wzrostu gospodarczego w Europie Środkowo-Wschodniej. Dotyczy to też Polski, choć jest ona mniej zależna od eksportu, niż inne państwa regionu – tłumaczy przyczyny obniżenia prognoz Toprak.

W minionym miesiącu polska waluta osłabiła się wobec euro o 3,5 proc., a wobec dolara o 10 proc. W obu przypadkach, należała do najsłabszych walut świata (gorzej radził sobie jedynie escudo Republiki Zielonego Przylądka).

Przed tą deprecjacją złoty szybko się jednak umacniał, co polskie władze uznały za zagrożenie dla tempa ożywienia w polskiej gospodarce. NBP zdecydował się wówczas na interwencję na rynku walutowym, choć kurs euro wobec złotego ani razu nie spadł poniżej prognozowanego na koniec roku poziomu 3,75. Czy oznacza to, że taki kurs będzie z punktu widzenia polskich eksporterów za niski?

- Nie sądzę. Kilka miesięcy temu zagrożeniem dla polskiej gospodarki nie był kurs złotówki, tylko tempo jej aprecjacji. Gdyby było one umiarkowane, eksporterzy mogliby się przystosować – wyjaśnia Lecuhtmann.

- Tym razem aprecjacja złotego nie będzie tak szybka, jak na przełomie 2009 i 2010 r. NBP pokazał bowiem, że będzie blokował nadmierne umacnianie się waluty, a rynki raczej nie będą chciały z tym walczyć – podkreśla.

Okiem eksperta
Kolejny zaskakujący rok
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Okiem eksperta
Co planują Chińczycy?
Okiem eksperta
Będzie ciąg dalszy zwyżek na GPW? AT sugeruje, że tak
Okiem eksperta
Zmiana jakości jest za mała
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Okiem eksperta
Czyżby św. Mikołaj w tym roku jednak przyszedł?
Okiem eksperta
Trump utrzyma wsparcie dla atomu