Kadafi gra walutami

W pierwszych godzinach piątkowego handlu rynek żył nocną interwencją na rynku jena, zwłaszcza, że pojawiały się spekulacje dotyczące możliwych dalszych posunięć ze strony grupy G-7

Aktualizacja: 27.02.2017 00:35 Publikacja: 18.03.2011 17:38

Niezależnie od krytyki, która zwyczajowo powinna wiązać się z tego typu próbami wpływania na wolny rynek, trzeba przyznać, że tym razem bankowcy mieli dobre wyczucie. Interweniując na rynku jena, działali też we własnym interesie. Rynki odebrały sygnał o interwencji, jako zielone światło do zakupów silnie przecenionych w ostatnich dniach aktywów. Tym samym na powrocie apetytu na ryzyko skorzystał także i nasz złoty.

Po południu (godz. 16:51) za euro płacono 4,0650 zł, dolar był wart 2,8750 zł, a frank 3,18 zł. W międzyczasie złoty był jeszcze mocniejszy. A mogło być gorzej. Perspektywa zbrojnej interwencji w Libii rodziła dodatkowe ryzyko, gdyż można było spodziewać się wyraźnych zwyżek cen ropy, a tym samym powrotu obaw związanych ze spowolnieniem światowej gospodarki. Trudno byłoby też ocenić, jak długo potrwałaby potencjalna operacja wojskowa.

Tymczasem pułkownik Kadafi ubiegł wszystkich samemu decydując o wstrzymaniu operacji militarnych przeciwko powstańcom. Tym samym nie daje on obecnie pretekstów do zbrojnej interwencji, chociaż niektórzy zagraniczni politycy (np. brytyski premier David Cameron) przebąkują o konieczności postawienia go przed międzynarodowym trybunałem (trudno jednak, aby to był powód do militarnych działań, które dla wielu krajów i tak będą kosztowne). W efekcie po informacjach z Libii zobaczyliśmy dalszy spadek globalnej awersji do ryzyka, co wzmocniło odbicie na giełdach i innych mocno przecenionych ostatnio „ryzykownych” walutach.

Warto zwrócić uwagę na jedną kwestię. Obecnie korelacja wydarzeń mogących mieć wpływ na zachowanie się ropy naftowej, a relacji amerykańskiego dolara względem innych walut jest duża. Po tym, jak napłynęły wieści z libijskiego MSZ, zaczęła tanieć ropa, a dolar przestał się osłabiać. To logiczny ruch, gdyż im droższa ropa tym większe szanse na kolejne „poluzowanie pieniężne” w wykonaniu amerykańskiego FED i odwrotnie. Niemniej oczekiwania na to, że pozostałe banki centralne będą walczyć z inflacją są duże - dzisiaj w dość „jastrzębim” tonie wypowiedział się wiceprezes szwedzkiego Riksbanku, Chińczycy podnieśli stopę rezerw obowiązkowych dla banków o 50 p.b. do 20 proc., a bank centralny w Chile zdecydował się zmienić poziom stóp procentowych. Jednocześnie po tym, jak globalne ryzyko zaczęło spadać, rynek może się utwierdzić w tym, że Europejski Bank Centralny podniesie stopy procentowe 7 kwietnia, a Bank Anglii zrobi to w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Oczekiwania te zmienić mogłyby tylko kolejne niepokojące wieści z Japonii (kolejne trzęsienie ziemi, lub wybuch reaktora), czy też z Portugalii. Dzisiaj tamtejszy premier Jose Socrates oskarżył opozycję, iż jej celem jest doprowadzenie do „bailoutu”, czyli sytuacji w której trzeba będzie poprosić o finansowanie UE i MFW. Obecny rząd jest mniejszościowy, a socjaldemokraci nie chcą zgodzić się na kolejne cięcia wydatków w budżecie. Tym samym jest dość prawdopodobne, że dolar będzie dalej tracił na wartości.

EUR/USD: Wyraźne złamanie lokalnej strefy oporu 1,4121-57 otworzy drogę do dalszych wzrostów w okolice 1,4250-80 (szczyty z 4-5 listopada) w najbliższych dniach. Dzienne wskaźniki pokazują jednak negatywne dywergencje z kursem, co zwiększa ryzyko korekty. Silne wsparcie to okolice 1,4080-1,4100. Jego złamanie sprowokuje do testu okolic 1,4037 (szczyt z 7 marca).

Sporządził:

[b] Marek Rogalski – analityk DM BOŚ (BOSSA FX)[/b]

Okiem eksperta
Kolejny zaskakujący rok
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Okiem eksperta
Co planują Chińczycy?
Okiem eksperta
Będzie ciąg dalszy zwyżek na GPW? AT sugeruje, że tak
Okiem eksperta
Zmiana jakości jest za mała
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Okiem eksperta
Czyżby św. Mikołaj w tym roku jednak przyszedł?
Okiem eksperta
Trump utrzyma wsparcie dla atomu