Brak na horyzoncie potencjalnych silnych impulsów mogących odwrócić sytuację sugeruje, że piątkowa sesja z dużym prawdopodobieństwem zakończyć się spadkami.
Równie dużo pesymizmu co na GPW, można obserwować na polskim rynku walutowym. Złoty kolejny dzień mocno traci na wartości. O godzinie 10:18 dolar kosztował 3,1028 zł, a za euro trzeba było zapłacić 4,3031 zł. Kurs USD/PLN jest obecnie najwyżej od grudnia 2010 roku, a EUR/PLN od listopada 2009 roku. Jeszcze w środę kursy tych par kształtowały się odpowiednio na poziomie 2,9774 zł i 4,1984 zł.
Źródeł przeceny można szukać w pogorszeniu nastrojów na rynkach finansowych i kontynuacji przeceny euro w relacji do dolara (kurs EUR/USD spadł poniżej 1,39 i jest coraz bliżej trwałego wybicia dołem z czteromiesięcznej konsolidacji). Jednak wiązanie jej tylko z tymi czynnikami jest dużym uproszczeniem. Złoty słabo zachowuje od pierwszych dni września. Doskonale to ilustruje proste zestawienie skali jego osłabienia do euro w tym miesiącu (4,2%) z analogicznym zachowaniem węgierskiego forinta (2,8%), czeskiej korony (1%), rumuńskiej lei (0,8%) czy tureckiej liry (bez zmian). To sugeruje, że rozpoczęła się jakaś gra przeciwko polskiej walucie. Historia uczy, że już wkrótce inwestorzy poznają prawdziwe powody słabości złotego. Nie byłoby niczym zaskakującym gdyby okazało się, że jeden lub więcej dużych banków zagranicznych rekomendowało swoim klientom jego sprzedaż.
Marcin R. Kiepas