Tym razem zadziałano systemowo – ECB przy wsparciu głównych banków centralnych, zwłaszcza FED zagwarantował dodatkowe finansowanie w dolarach dla europejskich banków. W pierwszej chwili reakcja rynków była dość pozytywna – później szybko zorientowano się, że to tak naprawdę tylko doraźne działanie. Przewrotnie można zapytać – czy sytuacja w europejskim sektorze bankowym rzeczywiście jest taka zła? Wieczorem pojawił się komentarz ze strony szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego – Christine Lagarde przyznała, że banki centralne podjęły „dokładnie taką decyzję jakiej było trzeba", ale powtórzyła to, na co MFW zwracał uwagę w ostatnich tygodniach – europejskie banki wymagają szybkiego dokapitalizowania. Uwagę inwestorów skoncentrowały też na sobie słowa amerykańskiego Sekretarza Skarbu – Timothy'ego Geithnera – który weźmie udział w nieformalnym spotkaniu unijnych ministrów finansów we Wrocławiu. Receptą jaką proponują Amerykanie jest dokapitalizowanie Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej i nadanie mu uprawnień, jakie miał w 2008 r. fundusz TALF, którego zadaniem było przywrócenie akcji kredytowej po szoku wywołanym upadkiem banku Lehman Brothers. Z informacji jakie napłynęły w piątek rano wynika jednak, iż Geithner nie będzie mocno forsował idei TALF podczas dzisiejszego spotkania. Kluczem dla rynków finansowych będzie nadal sytuacja wokół Grecji. Wczoraj kanclerz Angela Merkel ponownie odrzuciła ideę emisji euro obligacji, co zdaniem niektórych obserwatorów mogłoby uspokoić sytuację – niemniej w ostatnich dniach mieliśmy informacje, że własny projekt dotyczący euro obligacji ma przygotować Komisja Europejska. A w temacie Grecji – na razie mamy zapewnienia ze strony greckiego ministra finansów, iż jego kraj stara się wdrażać kolejne etapy reform – a z drugiej strony groźby ze strony szefowej MFW, a wcześniej Niemiec, iż kolejna transza pomocy nie zostanie wypłacona w końcu września, jeżeli Grecy nie pokażą wiarygodnych dowodów podjętych działań. Do Aten wraca misja kontrolna Trójki (MFW,KE i ECB), która powinna zakończyć swoje prace przed końcem miesiąca – od jej wyników może zależeć bardzo wiele... Tym samym wydaje się, że w najbliższych dniach temat grecki nadal będzie ciążył rynkom. Dzisiejsze dane makro mogą mieć ograniczony wpływ na rynki, chociaż warto będzie obserwować indeks nastrojów Uniw. Michigan, jaki poznamy o godz. 9:55 (więcej o wpływie danych na rynek piszę w subiektywnym kalendarzu wydarzeń – powyżej).
EUR/PLN
: Wczoraj notowania mocno odbiły się od bariery 4,40 na fali chwilowego optymizmu po informacjach o działaniach banków centralnych. W głównym komentarzu zwracam jednak uwagę, że główne problemy nadal pozostały nierozwiązane, a wspomniana interwencja będzie mieć jedynie doraźny charakter. Wydaje się, zatem dość prawdopodobne, że w najbliższym czasie rynek ponownie przetestuje okolice 4,36-4,40. Dopiero zejście poniżej 4,30 mogłoby okazać się sygnałem kilkudniowego uspokojenia nastrojów.
USD/PLN
: Wczorajsze cofnięcie się dolara było wyraźne – ponad 10 groszy. Tyle, że był to klasyczny ruch powrotny w okolice 3,09-3,10, które pokonaliśmy w zeszłym tygodniu – przebiegała tam linia trendu spadkowego od szczytu z lutego 2009 r. Dzisiaj rano rynek już powrócił w okolice 3,14-3,15, czyli lokalnego oporu. Wydaje się, że ponowny test 3,20 jest tylko kwestią czasu – a konkretnie pochodną zachowania się EUR/USD. Dopiero zejście poniżej 3,09 byłoby sygnałem, że sytuacja może się poprawić na kilka, bądź nawet kilkanaście dni.