W godzinach przedpołudniowych złoty skokowo umocnił się (z około 4,44/EUR do około 4,41/EUR) po tym, jak źródła rynkowe poinformowały, że NBP „dzwoni do banków i pyta o konkretne kwoty".

NBP rzeczywiście na rynek wkroczył, i zaraz potem wydał komunikat mówiący o tym, że „dokonał sprzedaży pewnej ilości walut obcych", przy czym miało to miejsce dopiero po południu. Interwencja banku centralnego nie zdołała jednak zatrzymać na dłużej osłabienia polskiej waluty. Na zakończeniu sesji, przy spadającym eurodolarze w kierunku 1.34, złoty handlowany był blisko poziomów otwarcia (okolice 4,43 za EUR i 3,29 za USD).

Najbliższe dni, w związku ze spotkaniem najpierw eurogrupy, a potem Ecofinu, a także w świetle spotkań w sprawie stóp procentowych kilku banków centralnych na świecie i publikacji danych makroekonomicznych (w tym non-farm payrolls w USA) nadal będą upływać w nerwowej atmosferze. Nie będą to warunki sprzyjające ani złotemu, ani obligacjom. Interwencje BGK i NBP są zatem nadal wysoce prawdopodobne.