Inwestorzy uznali, że być może nieco powoli, ale Strefa Euro zmierza w kierunku rozwiązania swoich problemów i na wyścigi zaczęli kupować wszystkie aktywa uważane za ryzykowne. Niemiecki DAX zyskał 5,35%, francuski CAC40 wzrósł o 6,28%, polski WIG20 o 3,18%, ropa Brent podrożała o 2,7%, srebro o 4,7%, a miedź o 5,3%.
Gwałtownie wzrósł również kurs EUR/USD, przekraczając poziom 1,42, podczas gdy jeszcze wczoraj notowania tej pary kształtowały się poniżej 1,38. Motorem napędowym zwyżki, oprócz poprawy sentymentu do wspólnej waluty powodowanej szczytem Strefy Euro, niewątpliwie były też bardzo duże krótkie pozycje w euro, jakie w ostatnich tygodniach były utrzymywane przez inwestorów.
Od tej reguły w przepływie kapitału od bezpiecznych walut do tych bardziej ryzykownych, były dwa znaczące wyjątki. Szwajcarski franka zyskał do euro i gwałtownie umocnił się do dolara, testując najniższe poziomy od 7 września. Nowe historyczne minima wyznaczył też USD/JPY. Można odnieść wrażenie, że na franku i jenie toczy się gra o sprowokowanie interwencji banków centralnych.
Na tej fali, czy raczej tsunami rynkowego optymizmu, mocno zyskał złoty. Kurs USD/PLN spadł z 3,1437 zł wczoraj do dzisiejszego minimum na 3,0228 zł. Kurs EUR/PLN spadł poniżej 4,30 zł z 4,3714 zł. Na tym tle symboliczne było natomiast umocnienie złotego do franka. Szwajcarska waluta potaniała do 3,52 zł z 3,5660 zł w środę. W piątek optymistyczne nastroje powinny się dalej utrzymywać. Niemniej jednak po tak mocnych ruchach, cześć inwestorów może zdecydować się zrealizować zyski.
Marcin R. Kiepas