Po części był to wynik niekorzystnych informacji, jakie napłynęły z USA – superkomisja Kongresu mająca opracować program cięć wydatków budżetowych na najbliższe 10 lat, nie zdołała wypracować żadnego konsensusu ze względu na zbyt duże różnice pomiędzy Republikanami i Demokratami. To oznacza, że od 2013 r. cięcia będą przeprowadzane z tzw. automatu, tak aby rzeczywiście zagwarantować zmniejszenie wydatków o 1,2 bln USD w ciągu kolejnych 10 lat. Wczoraj rano zwracałem uwagę, iż rynki finansowe najprawdopodobniej zbytnio nie przejmą się tym zamieszaniem, o ile amerykańscy politycy nie wpadną na pomysł zablokowania w Kongresie automatycznego mechanizmu cyngla. Niemniej prezydent Barack Obama zapewnił, iż taki projekt zostałby przez niego natychmiast zawetowany, co uspokoiło nastroje. Jednocześnie przedstawiciele agencji S&P i Moody's zapewnili, iż brak politycznego porozumienia w Kongresie nie wpłynie obecnie na perspektywy ratingu USA – jedynie Fitch wydał komunikat, iż do końca listopada zakończy przegląd amerykańskich finansów. Wcześniej przedstawiciele tej agencji nie wykluczali możliwości obniżenia perspektywy ratingu do negatywnej, więc nie wykluczone, że do tego w ciągu najbliższych 2 tygodni dojdzie. Taki ruch mógłby wpłynąć na notowania dolara, ale tylko nieznacznie i w dość krótkim okresie.
Niemniej dzisiaj amerykańska waluta nieco słabnie. Mimo utrzymujących się potężnych obaw o strefę euro, nie widać zbytnio, aby inwestorzy pozbywali się wspólnej waluty. Jest wręcz odwrotnie – przedłużający się okres konsolidacji EUR/USD, pojawiające się spekulacje nt. możliwego działania ECB poprzez MFW, czy wreszcie informacje o możliwej repatriacji kapitałów do strefy euro na koniec roku, w połączeniu z gigantyczną liczbą krótkich pozycji we wspólnej walucie, sprawiają, że rośnie prawdopodobieństwo gwałtownego odreagowania w perspektywie najbliższych kilkunastu dni. Dzisiaj uwaga inwestorów skupi się na aukcji 3 i 6-miesięcznych bonów w Hiszpanii (za 2-3 mld EUR) – wyniki będą znane około godz. 10:30. Może być ona dość dobrym testem zaufania rynków do nowego hiszpańskiego rządu, który Mariano Rajoy będzie musiał sformować w ciągu najbliższych 3 tygodni. Poza tym istotne okażą się dane z USA nt. dynamiki PKB za III kwartał (to rewizja, która może okazać się lepsza), czy też publikowane wieczorem zapiski z ostatniego posiedzenia FOMC (najpewniej potwierdzą, że na program QE3 nie ma co liczyć).
W kraju dzisiaj rano złoty zaczyna się umacniać. To wynik wspomnianej poprawy nastrojów na rynkach globalnych, a także słów wiceprezesa NBP, Witolda Kozińskiego, który przyznał, że bank centralny jest gotowy do interwencji w każdej chwili. Wprawdzie chwilę później agencje poinformowały o tym, że Komisja Europejska skarciła Polskę za niedostateczne działania w celu ograniczenia nadmiernego deficytu, ale wydaje się, że ta kwestia zostanie zignorowana – list Komisji Europejskiej nie uwzględniał działań, jakie zapowiedział w expose premier Tusk (chociaż prawdę mówiąc, wymienione tam propozycje działań, też nie dają gwarancji zejścia z deficytem do 3 proc. PKB w 2012 r.).
EUR/PLN
: Kurs naruszył wczoraj poziom 4,45, ale nie na długo. W efekcie można uznać, że okolice te nadal pozostają kluczowym oporem. Ujęcie wskaźnikowe nadal nie wyklucza możliwości wyraźniejszego umocnienia się złotego w najbliższych tygodniach. W krótkim terminie mocne wsparcie to okolice 4,42-4,43 – dzisiaj możemy je forsować. Jednak dopiero złamanie strefy 4,38-4,40 będzie mocnym sygnałem, że złoty zaczyna odwracać trend na kilka tygodni.