Doniesienia o pomocy MFW wprawdzie zostały zdementowane, ale nie zwiększyło to obaw inwestorów. Najwyraźniej uznali oni, że coś musi być na rzeczy. Ponadto pozytywnych impulsów jakie dotarły na rynek jest więcej. Zaliczyć do nich można przygotowywaną przez Paryż i Berlin nową inicjatywę zmierzającą do szybkiego przeforsowania nowego paktu stabilności euro (szczegóły mają być znane przed grudniowym szczytem przywódców Unii Europejskiej), bardzo dobre wyniki sprzedaży w czasie amerykańskiego Czarnego Piątku, czy też wreszcie budżetowe i rządowe porozumienie w Belgii, co zakończy trwający 18 miesięcy kryzys polityczny w tym kraju. Inwestorzy ponadto mogą żywić nadzieję, że wtorkowo-środowych spotkaniach europejskich ministrów finansów zapadną decyzje zmierzające do zakończenia kryzysu długu. Mogą też liczyć, że po dwóch tygodniach spadków na giełdach, w tym serii siedmiu kolejnych spadkowych sesji na Wall Street, najbliższe kilka dni upłynie pod znakiem wzrostowej korekty.
Poprawa nastrojów na rynkach globalnych wzmacnia złotego. O godzinie 10:22 kurs EUR/PLN testował poziom 4,5171 zł wobec 4,54 zł w piątek na koniec dnia, a kurs USD/PLN spadł do 3,3835 zł z 3,4297 zł. Skala tego umocnienia jednak nie robi dużego wrażenia, o czym najlepiej świadczy fakt pozostawania przez euro powyżej ważnego poziomu 4,50 zł. Takie zachowanie świadczy o słabości strony podażowej. Sugeruje też, że ewentualne kolejne pogorszenie nastrojów na rynkach, szybko wypchnie notowania EUR/PLN i USD/PLN wyraźnie powyżej piątkowy maksimów. Ta relatywna słabość złotego zaskakuje szczególnie w świetle dzisiejszej wypowiedzi wiceministra finansów o sfinansowaniu już 25% potrzeb pożyczkowych na przyszły rok. To kolejna pozytywna informacja dotycząca Polski, jaka w ostatnim czasie się pojawiła. Zwraca też uwagę, że nieco lepiej od złotego zachowuje się dziś węgierski forint pomimo, że w poprzednim ty godniu rating Węgier został obniżony do poziomu „śmieciowego".
Dzisiejsza poprawa nastrojów na rynkach finansowych, nawet gdyby miała tylko kilkudniowy charakter, tworzy doskonałe warunki dla Narodowego Banku Polskiego do przeprowadzenia interwencji na rynku walutowym. Bank nie musi bowiem przeciwstawiać się krótkoterminowym trendom, a jedynie je wzmacniać. Przeprowadzając interwencję na szerszą skalę, czego w poprzednim tygodniu nie wykluczył wiceprezes tej instytucji, w łatwy sposób mógłby sprowadzić kurs o około 10 gr. Jednocześnie pokazałby, że zapowiadając interwencje nie żartuje, a ryzyko spekulacji przeciwko złotemu w przypadku przekroczenia przez EUR/PLN poziomu 4,50 zł znacznie rośnie.
Marcin R. Kiepas