Niemniej bardzo trudno jest obecnie postawić na jakikolwiek scenariusz na podstawie czynników makroekonomicznych , bardziej wiążące wskazania będzie dawać inwestorom analiza techniczna. Ale spróbujmy sobie poukładać to, co już jest wiadomo, albo jest głównym tematem na rynkach. Zacznijmy od pozytywów – w niedzielę rząd Mario Montiego przyjął kolejny pakiet oszczędności wart 30 mld EUR – jego celem jest doprowadzenie do jak najszybszego zrównoważenia budżetu – czy to się uda? Łatwiej coś ustalić (zwłaszcza pod presją), trudniej realizować – pamiętajmy, że polityczne wsparcie dla rządu Montiego nie jest dane na wieczność (zwłaszcza w kontekście politycznych słupków poparcia dla poszczególnych partii – o tym przekonamy się już dzisiaj, jak Monti będzie przedstawiał swoje pomysły w parlamencie). Kolejny punkt – spekulacje, iż Europejski Bank Centralny mógłby ogłosić w najbliższy czwartek masowe linie kredytowe dla banków warte nawet 1 bln EUR – o takiej skali wcześniej nie mówiono – niemniej chyba, coś jest na rzeczy, skoro niemiecki Der Spiegel w ostatnim wydaniu nie wyklucza możliwości znacjonalizowania Commerzbanku przed niemiecki rząd - chociaż przynajmniej teoretycznie większe obawy budzi sytuacja francuskich i włoskich banków. Takie posunięcie ze strony ECB zostałoby dobrze odebrane przez rynki – podobnie jak kolejna obniżka stóp procentowych o 25 p.b. do 1,0 proc. Niemniej prawdziwą euforię rynków zobaczylibyśmy dopiero wtedy, kiedy podczas czwartkowej konferencji prasowej, Mario Draghi nie wykluczyłby faktycznego „drukowania euro" i masowych interwencji na europejskim rynku długu. Na to jednak wciąż zgody nie ma, chociaż wiele w tej kwestii zależeć będzie też od polityków. Dzisiejsze spotkanie Angeli Merkel i Nicholasa Sarkozy'ego powinno dać odpowiedź na pytanie, czy piątkowy szczyt Unii Europejskiej, rzeczywiście będzie można uznać za przełomowy. Nieoficjalnie mówi się o pewnym zmiękczeniu stanowiska Berlina – Nicholas Sarkozy, którego już za kilka miesięcy czekają wybory prezydenckie, nie chce zgodzić się na to, aby Bruksela miała prawo veta w kwestiach budżetowych, ani na wzmocnienie znaczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, za czym opowiadały się Niemcy. Utraty „ekonomicznej suwerenności" i zmian w unijnym traktacie obawiają się też inne kraje Unii Europejskiej. Czy, jednak rynki kupią dzisiaj „rozmiękczone" propozycje polityków, w efekcie czego cały plan naprawy strefy euro, zamieni się w kolejny festiwal niespełnionych obietnic? Najbliższe dni upłyną też pod znakiem „misji" amerykańskiego sekretarza Skarbu, Timothy'ego Geithnera, który jutro rozpocznie swoją trzydniową podróż po Europie – spotykając się kolejno z Niemcami, Francuzami, przedstawicielami ECB i na końcu wizytując Włochy. Celem będzie przekonanie Europy do koniecznych działań, a także zaproponowanie wzmocnienia znaczenia Międzynarodowego Funduszu Walutowego w pomocy przy obecnym kryzysie – ciekawe, co na to opozycyjni Republikanie, ponoć chcą zablokować możliwość większego wsparcia MFW ze strony publicznych środków amerykańskiego budżetu. W tle politycznych negocjacji będziemy mieć szarą codzienność, czyli dane makroekonomiczne, przetargi na rynku długu, a także spekulacje ... na temat ratingów (w piątek pojawiły się spekulacje o możliwym cięciu ratingu dla Hiszpanii).
W poniedziałek rano rynek pozostaje stabilny i to pomimo faktu opublikowania nieco słabszych danych PMI dla sektora usług w strefie euro. Widać, że inwestorzy duże nadzieje pokładają w popołudniowym spotkaniu tandemu Merkozy. Poza tym w kalendarzu mamy też dane z Eurostrefy i USA – więcej o ich wpływie na rynek piszę w subiektywnym kalendarzu.
EUR/PLN: Jeżeli spojrzeć na rynek tylko poprzez pryzmat dziennych wskaźników, które wygenerowały silne sygnały sprzedaży, to sytuacja wydaje się prosta. Tak do końca jednak nie jest – widać, że rynek ma pewne problemy z przełamaniem strefy 4,4600-4,4650 i zejściem do 4,45, które to okolice powinny być w miarę szybko przełamywane. Czy do tego dojdzie dzisiaj? Trudno powiedzieć. Mocny opór to okolice 4,49-4,50, które nie powinny zostać naruszone. Wciąż czekamy na skumulowaną interwencję MF i NBP na rynku złotego.
USD/PLN: Piątkowe odbicie się od wsparcia na 3,30 pokazuje, że jego przejście może nie być takie łatwe. Chociaż dzienne wskaźniki idą wyraźnie w dół po wygenerowaniu sygnałów sprzedaży. Jeżeli notowania EUR/USD zaatakują dzisiaj okolice 1,3550, to kolejna próba złamania 3,30 zostanie podjęta. Wtedy scenariusz na kolejne dni zakładałby testowanie okolic 3,20-3,25.
EUR/USD: Mocne wsparcie to okolice 1,3400-1,3420, a opór to okolice 1,3470-1,3500. Ciekawy układ mamy na wykresie tygodniowym, gdzie kluczowa linia trendu wzrostowego znajduje się obecnie w rejonie 1,3460. Dzienne wskaźniki sugerują kupno, co oznaczałoby jeszcze dzisiaj próbę ponownego wyjścia ponad 1,35 i być może ataku na 1,3550. Trudno jednak ocenić, czy tak się rzeczywiście stanie. Zbyt dużo jest rozbieżności.