Z kolei Standard&Poor's jeszcze w piątek zapowiedział, iż decyzje ws. ratingów dla poszczególnych krajów strefy euro mogą zapaść już w najbliższych dniach. Takie informacje sprawiają, że optymizmu po unijnym szczycie już nie widać (chociaż i tak był on dość ograniczony, gdyż szybko pojawiły się głosy krytyki, że tak naprawdę to nie przyniósł on fundamentalnych odpowiedzi nt. rozwiązania obecnego kryzysu). Nastrojów nie poprawiły też słowa jednego z członków ECB, Ewalda Nowotnego, który w wywiadzie dla Kronen Zeitung zaznaczył, że głównym elementem ryzyka dla Eurolandu może być teraz mocne spowolnienie gospodarki. Poważne obawy mogą jednak budzić opinie niemieckich przedstawicieli w ECB – odchodzący już główny ekonomista Juergen Stark stwierdził, że dalsze angażowanie się MFW w pomoc dla strefy euro będzie „aktem desperacji", a szef Buby wyraził spore obawy w kwestii ewentualnego przekazywania środków z MFW na wsparcie Włoch i Hiszpanii. Powtórzył też swoją mantrę, iż ECB nie powinien bardziej angażować się w obecny kryzys. Wygląda na to, że Jens Weidmann wyrasta na czołowego „jastrzębia" w ECB, który może mieć spory wpływ na politykę prowadzoną przez Mario Draghiegio. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy agencje ratingowe „zabiorą się do pracy" i sytuacja na rynkach znów zrobi się nerwowa. W ostatnim raporcie tygodniowym zwróciłem uwagę, że rynki mogą mylnie wskazywać Angelę Merkel, jako główną przeszkodę na drodze do masowych zakupów obligacji zagrożonych krajów – guzik z napisem „kupuj" znajduje się u szefa Bundesbanku. Warto będzie o tym pamiętać.
Dzisiaj warto będzie też zwrócić uwagę na brytyjskiego funta. Premier David Cameron będzie się dzisiaj tłumaczył w parlamencie z zablokowania zmian w unijnym traktacie. Został za to ostro skrytykowany przez wicepremiera Nicka Legga, który wyraził obawy, iż taka decyzja doprowadzi do politycznej marginalizacji kraju na scenie międzynarodowej. Obserwatorzy wskazują, że może to doprowadzić nawet do upadku koalicji rządowej (Nick Legg jest liderem Liberalnych Demokratów), chociaż to wydaje się być mało prawdopodobne – brytyjscy politycy mają świadomość, iż w obecnej sytuacji byłby to fatalny sygnał dla gospodarki. Niemniej takie polityczne przepychanki nie będą w najbliższych dniach pomagać funtowi. Dodatkowe obawy budzi też opublikowany przez Bank Rozliczeń Międzynarodowych raport, wskazujący, że prowadzona przez Bank Anglii polityka „poluzowania ilościowego" nie jest zbyt efektywna w kwestii pobudzania wzrostu gospodarczego.
EUR/PLN
: Widoczny na dziennym wykresie świecowym, piątkowy „wisielec", nie przynosi dzisiaj spadków poniżej poziomu 4,50, które nadal pozostaje kluczowym wsparciem. Rynek nie reaguje, ani na zapowiedzi większej skali interwencji na rynku ze strony BGK (piątkowa wypowiedź D. Radziwiłła), ani też na słowa innego wiceministra finansów (L.Koteckiego), który stwierdził, że tegoroczny deficyt sektora finansów publicznych może spaść poniżej 5,6 proc. PKB. Widać wyraźnie, że dopóki nie poprawią się nastroje w strefie euro, to złoty nie zyska (no chyba, że zobaczymy skoordynowaną interwencję MF/NBP). Pozytywem jest natomiast fakt, iż otrzymujemy się poniżej strefy 4,5270-4,5500, co daje szanse na ewentualne rozbudowanie formacji podwójnego szczytu.
USD/PLN