O ile jednak Jens Weidmann może czuć się spokojnie – obniżka ocen dla Niemiec jest raczej mało prawdopodobna, to francuscy politycy nie do końca. Dla Francji cięcie ratingu aż o 2 poziomy, a tego się nie wyklucza, byłoby dużym problemem. Także politycznym - w kontekście zbliżających się na wiosnę (kwiecień – maj) wyborów prezydenckich. W kryzysowym tandemie Merkel-Sarkozy, francuski prezydent będzie w wyraźnej defensywie, zmuszony w większym stopniu akceptować niemieckie propozycje, gdyż kluczowe staną się problemy w kraju – aby odzyskać zaufanie rynków Francuzi będą musieli najpewniej przygotować kolejny, jeszcze bardziej restrykcyjny pakiet reform. Duże obawy będzie też budzić sytuacja w sektorze bankowym, ze względu na dość duże zaangażowanie w aktywa na peryferiach Europy. Wróćmy jednak do bezpośredniej reakcji rynków na ewentualne cięcia ratingów dla państw strefy euro. Wczorajsza mocna reakcja rynków na plotki, które nie zyskały potwierdzenia, pokazuje jak duże są obawy inwestorów. Kluczem jest tutaj ciągły brak odpowiedzi na pytanie jak w końcu efektywnie postawić tzw. firewalla w strefie euro. Nikt nie spodziewa się, że MFW będzie w stanie zrobić to samodzielnie (nawet zakładając dodatkowe 200 mld EUR z Unii Europejskiej, co zostało przyjęte na ostatnim szczycie). Z kolei nerwowa reakcja rynków na ostatnie, jednoznaczne słowa niemieckiej kanclerz odrzucającej ewentualność dokapitalizowania Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego, czy też ciągła niechęć do pomysłu euroobligacji, a także spory konserwatyzm ze strony Europejskiego Banku Centralnego, powodują, że obawy rynków o dalszą eskalację kryzysu są uzasadnione. Tym samym trudno będzie założyć, że sam fakt obniżek ratingów przez agencję S&P sprawi, że rynki „bezboleśnie" się do tego przygotują.
Dzisiaj Narodowy Bank Szwajcarii podjął decyzję, iż nie zmienia dotychczasowych parametrów polityki pieniężnej, w tym utrzymuje dotychczasowy minimalny kurs EUR/CHF na poziomie 1,20. W komunikacie podano wprawdzie, że SNB jest gotów do podjęcia kolejnych działań, gdyby sytuacja uległa pogorszeniu (recesja i deflacja w gospodarce), ale można odnieść wrażenie, że bank centralny może obawiać się eskalacji sytuacji w strefie euro i tym samym działania zmierzające do osłabienia kursu franka nie byłyby zbyt opłacalne. To rozczarowało inwestorów, co dobrze widać po notowaniach CHF – także u nas w kraju – kurs franka przebił barierę 3,70 zł.
Czwartek upłynie pod znakiem publikacji wielu danych makro. Te, które do tej pory poznaliśmy okazały się w dużej mierze lepsze od prognoz (wstępny indeks PMI w Chinach i odczyty PMI ze strefy euro) – rozczarowała tylko listopadowa sprzedaż detaliczna na Wyspach. Lepsze odczyty mają jednak ograniczony wpływ na notowania – kluczem są wspomniane już obawy o ratingi. Interesujące mogą być też popołudniowe odczyty z USA – uwagę warto zwrócić przede wszystkim na indeksy NY Empire State i Philly FED, a także dynamikę produkcji przemysłowej – słabsze dane mogą popsuć nastroje i umocnić dolara – więcej o tym piszę w subiektywnym kalendarzu.
EUR/PLN: Po wczorajszym zbliżeniu się w okolice 4,60 (nie były testowane), dzisiaj notowania wróciły się w okolice 4,5450. Trudno jednak o jednoznaczne wnioski na ile jest to pozytywny sygnał. Niemniej utrzymanie się do końca dnia poniżej poziomu 4,55 zł mogłoby sugerować próbę testowania kluczowych okolic 4,5150 zł i dalej 4,50 zł w ciągu kolejnych dni. Niemniej na razie lepiej przyjąć założenie, że rejon 4,60 zł może zostać powtórnie przetestowany w ciągu najbliższych dni.
USD/PLN: Głównym determinantem jest zachowanie się EUR/USD – jeżeli para ta wróci do wyraźnych spadków, to powrót w okolice wczorajszego szczytu na 3,53 jest dość prawdopodobny. Lokalne wsparcie to dzisiejsze, poranne okolice 3,48.