Wszystko to odbyło się przy niskich obrotach (tydzień międzyświąteczny, brak inwestorów z Londynu), co nieco zmniejsza wartość prognostyczną tego ruchu. Zwraca jednak uwagę, że złoty zachowywał się znacznie lepiej niż forint, rand czy peso. To sugeruje, że za aprecjacją stały czynniki lokalne. Jednym z nich była kolejna aukcja odkupu bonów przeprowadzona przez Ministerstwo Finansów, co znacznie zmniejsza ryzyko przekroczenia przez dług progu 55 proc. PKB. Pojawiły się także informacje o obecności na rynku BGK. Część inwestorów mogła też obawiać się interwencji banku centralnego w końcówce roku (przy obecnych poziomach to już mało realne). Spadek EUR/PLN i USD/PLN wpisuje się w zmianę układu sił na wykresach obu tych par, jaka dokonała się w poprzednim tygodniu. W pierwszym wypadku, skoro wykres dzienny najpierw wybił się dołem z kanału wzrostowego, a następnie przełamał półroczną linię hossy, możemy nawet mówić o zmianie trendu średnioterminowego. Na wykresie USD/PLN, na którym doszło do przełamania dwumiesięcznej linii trendu wzrostowego i powrotu poniżej listopadowych maksimów, pojawiła się szansa na przedłużenie spadkowej korekty.