Wtedy też najpewniej będziemy mieć nieco jaśniejszy obraz rynku ropy i potencjalnych implikacji z nim związanych.
EUR/USD – Po osiągnięciu 1,3030 dzisiaj możliwa nawet nieco większa korekta wzrostowa (1,3130-1,3145)
EUR/CHF – A jednak w górę przed jutrzejszym posiedzeniem SNB
Opublikowany wczoraj wieczorem komunikat FED można uznać za „dobrze wyważony" – członkowie banku centralnego odnoszą się w nim do ostatnich danych makroekonomicznych, ale jednocześnie nie zamykają jednoznacznie furtek w postaci konieczności użycia dodatkowych instrumentów mogących wesprzeć gospodarkę w przyszłości – innymi słowy FED nadal stara się dobrze wypełniać swój podwójny mandat – dbałości o inflację i wzrost gospodarczy. Przyjrzyjmy się, zatem bliżej treści wczorajszego komunikatu – opisując perspektywy wzrostu gospodarki FED nie używa już słowa „skromny", a zastępuje go przez „umiarkowany". Powodów do nadmiernego optymizmu nie ma też przy odniesieniach do rynku pracy – odnotowuje się obserwowaną ostatnio poprawę, ale nadal zaznacza się, iż podwyższony poziom stopy bezrobocia pozostaje niezadowalający. Najciekawsze sformułowania padają jednak przy inflacji – w zasadzie jest to powtórzeniem tego, co Ben Bernanke powiedział już w Kongresie w dniu 29 lutego – przejściowo ceny mogą wzrosnąć za sprawą zwyżki notowań ropy i benzyny, ale w dłuższym okresie nie ma ryzyka wyraźnego naruszenia celu i tym samym oczekiwania pozostają stabilne. To uzasadnia konieczność utrzymania niskich stóp procentowych do końca 2014 r. – tej tezy, podobnie jak w styczniu nie wsparł Jeffrey Lacker, ale dopóki nie znajdzie on większego posłuchu wśród członków FOMC, to rynki nie będą tego zauważać. Reakcja rynków była dość ciekawa –w górę poszły giełdy (FED nie widzi potrzeby podnoszenia stóp do końca 2014 r., zdaje się też bagatelizować potencjalne zagrożenia płynące z rynku ropy, ale chce pozostawić sobie też furtkę na ewentualne „sterylizowane" programy QE w przyszłości) – ale zyskał też dolar i spadły ceny surowców (ropa minimalnie). W przypadku walut inwestorzy wzięli pod uwagę kwestie inflacyjne, które jednoznacznie sugerują, że programów podobnych do QE1 i QE2 po prostu już nie będzie – ewentualny QE3, jeżeli się pojawi to będzie sterylizowany. Rynek też nie do końca zdaje się wierzyć w to, że ropa rzeczywiście nie podbije znacząco inflacji, jak to stara się wmówić FED. Innymi słowy rynki przeżywają obecnie swoiste „rozdwojenie" jaźni, co dobrze widać po zachowaniu się giełd, walut i rynku surowców. Ta sytuacja może jednak zakończyć się dość szybko. Wprawdzie wczoraj większość optymistycznie reagowała na dane o dynamice sprzedaży detalicznej za luty w USA, ale warto będzie je skonfrontować z piątkowymi wstępnymi odczytami indeksu nastrojów Uniwersytetu Michigan na połowę marca, gdzie powinien być już zauważalny negatywny wpływ drożejącej ropy. Warto będzie też uważnie przyjrzeć się czwartkowym odczytom indeksów NY FED Mfg. i Philly FED za marzec, które obrazują kondycję sektora przetwórczego okręgów Nowego Jorku i Filadelfii.
Dzisiejszy kalendarz nie jest „zbyt ambitny", chociaż warto będzie bliżej przyjrzeć się dynamice cen importu za luty w USA o godz. 13:30, chociaż teoretycznie wpływ drożejącej ropy nie powinien się jeszcze w tym zaznaczyć. Dane opublikowane w strefie euro o godz. 11:00 – ostateczna inflacja za luty (2,7 proc. r/r) i dynamika produkcji przemysłowej za styczeń (-1,2 proc. r/r) nie miały większego znaczenia. Czym, zatem będzie dzisiaj żył rynek finansowy poza dalszym analizowaniem wczorajszego komunikatu FED? Na pewno będziemy obserwować zachowanie się cen ropy – baryłka Brenta nadal oscyluje wokół 130 USD – zwłaszcza po prasowych spekulacjach, jakoby USA „poprosiły" Rosję o pomoc w rozmowach „ostatniej szansy" z Iranem. To teoretycznie zwiększa prawdopodobieństwo prewencyjnego ataku Izraela na Iran w kwietniu/maju, chociaż rynek sporo ostatnio o tym spekulował, przez co te plotki straciły nieco na znaczeniu – po prostu trzeba będzie zaczekać na coś, co zwiększy szanse na ich materializację (tymczasem pada sporo głosów, iż Barack Obama jak ognia stara się uniknąć konieczności militarnego rozwiązania w okresie kampanii wyborczej). Równie ważne będą też informacje ze strefy euro – warto obserwować zachowanie się hiszpańskich, włoskich i portugalskich obligacji – to wciąż potencjalne kraje dużego ryzyka w ciągu kilkunastu miesięcy. W centrum uwagi nadal jest też Grecja – zwłaszcza po tym, jak na rynek „wyciekły poufne" opracowania ekspertów Troiki wskazujące, iż Ateny będą musiały poczynić kolejne znaczące cięcia wydatków (nawet o wartości 5,5 proc. PKB), aby spełnić kryteria fiskalne w 2013 i 2014 r. To potwierdza wcześniejsze tezy, iż założenia spadku relacji długu do PKB poniżej 120 proc. w 2020 r., oparte m.in. o możliwy wzrost gospodarczy już w 2014 r. mogą stanąć pod dużym znakiem zapytania. Za 1-2 lata będzie trzeci bailout dla Grecji? Na razie Niemcy się od tego odżegnują, a Jens Weidmann z Buby wzywa ECB do przyjęcia bardziej „jastrzębiego" kursu w polityce... Czas pokaże, także to, jak zachowa się nowy grecki rząd w maju, kiedy to trzeba będzie uwzględnić nowe założenia budżetowe na lata 2013-14, a więc de facto zdecydować się na nowe cięcia.