. Ewentualne cięcia, które mogą zostać ogłoszone podczas prezentacji założeń budżetowych w piątek, będą odbywać się w atmosferze fali strajków, ale przede wszystkim bez wcześniejszego przeprowadzenia strukturalnych zmian w gospodarce (nadal nadmiernie zlewarowanej inwestycjami w nieruchomości sprzed kilku lat). Hiszpania to tykająca bomba, która prędzej czy później wybuchnie, siejąc duże spustoszenie na rynkach finansowych.
EUR/USD – O test 1,3430-1,3440 może jednak nie być tak łatwo
GBP/USD – Szanse na wyraźne naruszenie 1,60 nie są jednak tak duże
AUD/USD – Powrót do słabości, atak na 1,06 poza zasięgiem
Dzisiaj gazeta El Pais spekuluje, jakoby przedstawiciele Komisji Europejskiej mieli naciskać na hiszpańskie władze, aby te przyjęły dodatkową pomoc finansową, która miałaby zostać przeznaczona na naprawę sektora bankowego. Problem złych długów, będących wynikiem ostrego lewarowania rynku nieruchomości jeszcze podczas boomu sprzed kilku lat, staje się coraz większy. Przedstawiciele Komisji Europejskiej słusznie zauważają, że spodziewane w tym roku spowolnienie hiszpańskiej gospodarki może tylko pogorszyć tą sytuację. Ale warto też zwrócić uwagę na inną kwestię – poprzedni rząd premiera Jose Zapatero nie zrobił wiele, aby przeorientować hiszpańską gospodarkę, która nadmiernie skoncentrowała się na inwestycjach budowlanych. To między innymi dzięki temu stopa bezrobocia systematycznie rośnie, ale nie to jest najważniejsze. Taka struktura gospodarki sprawia, że ewentualne cięcia zaaplikowane przez rząd Mariano Rajoya mogą nie przynieść określonych skutków, a wręcz wpędzić Hiszpanię w jeszcze większe problemy. Niepodejmowanie działań, też nie jest rozwiązaniem – rynki długu szybko to zweryfikują, a Hiszpania za kilkanaście miesięcy zostanie zmuszona do ustawienia się w kolejce po bailout (czyli zewnętrzne finansowanie). Na zasadzie efektu zarażenia to samo zrobi Portugalia, a inwestorzy będą testować wytrzymałość Włochów – to dlatego tamtejszy premier Mario Monti jest ostatnio tak „zatroskany" losami Hiszpanii. Na tapecie może pojawić się też Irlandia – jeżeli tamtejsze społeczeństwo odrzuci podczas referendum zaplanowanego na 31 maja, nowy pakt fiskalny (to na razie duża niewiadoma, chociaż teoretycznie więcej jest pozytywów), a także Francja, czy też znów Grecja (po nowych rozdaniach politycznych w maju). Problemów jest wiele, ale inwestorzy na razie zdają się tym za bardzo nie przejmować – do czasu...