Jutro projekt unii bankowej

Wczorajsza sesja popołudniowa upłynęła pod znakiem testowania przez eurodolara poziomu 1,25. Kurs kilkukrotnie próbował sforsować ten istotny opór, choć bez większych sukcesów. To zadanie powiodło się dopiero azjatyckim bykom. Przebicie się wyżej nie wywołało jednak spektakularnych wzrostów i kurs po ustanowieniu szczytu na poziomie 1,2545 zaczął się cofać i dziś przed otwarciem rynków europejskich za euro trzeba zapłacić już 1,2505 dolara. Czynnikiem, który podbija wczoraj poziom apetytu na ryzyko były oczekiwania inwestorów związane z zaplanowanymi na środę i czwartek posiedzeniami banków centralnych. Uczestnicy rynku liczą na to, że główni bankierzy podejmą stosowne działania w celu uspokojenia rozchwianych w ostatnim czasie rynków finansowych. Także polityczni decydenci zaczynają działać w tej sprawie. Za pierwszym sygnał tego można uznać zaprezentowanie w dniu jutrzejszym projektu unii bankowej, którego przyjęcie miałoby nastąpić na najbliższym szczycie przywódców Unii Europejskiej. Zakłada on, że unia składałaby się z trzech części: funduszu ratunkowego dla upadających banków, instytucji nadzorczej oraz systemu gwarancji. Założenia te mają za zadanie uspokoić uczestników rynku, którzy w ostatnim czasie mocno obawiali się o los hiszpańskiego sektora bankowego. Założenia są dobre, lecz nie pozbawione mankamentów. Dwoma głównymi są czas oraz pieniądze. Cała procedura wprowadzania tego projektu biorąc pod uwagę czas negocjacji i ratyfikacji może trwać bardzo długo. Poza tym według doniesień prasowych fundusze na ratowanie upadających banków miałby wynosić 1 bilion euro. Nie wiadomo tylko skąd pochodziłby te środki, zwłaszcza że już wcześniej politycy mieli problem z zapewnieniem finansowania pozostałym funduszom ratunkowym (EFSF i ESM). Dlatego też ten pomysł zapewne nie zyska sobie przychylności wśród inwestorów. Bardziej liczyć oni będą na to, że do działania ruszy EBC oraz FED. Czy nastąpi to jednak w najbliższym czasie trudno ocenić, gdy jednak oczekiwania uczestników rynku minął się z rzeczywistością to euro znów może popaść w kłopoty.

Złoty coraz mocniejszy

W ciągu wczorajszej sesji amerykańska pary złotowe kontynuowały proces schodzenia na niższe poziomy. Większą dynamikę wykazywał kurs USD/PLN, który w nocy przetestował kolejny poziom wsparcia, tym razem na 3,50. W przypadku drugiej pary ruch był mniejszy, lecz udało się odsunąć nieco dalej od poziomu 4,40. Za wczorajszą aprecjacją rodzimej waluty stały wzrosty na eurodolarze. Wybicie się głównej pary ponad poziom 1,25 dał szansę innym ryzykowniejszym aktywom. Dziś rano sytuacja na krajowym rynku, mimo cofnięcia na EUR/USD nie popsuła się znacząco. Cena dolara podskoczyła do wartości 3,5125 zł, natomiast euro utrzymało się przy poziomie 4,3870 zł. Dalsza aprecjacja rodzimej waluty w ciąż będzie uzależniona od nastrojów panujących na szerokim rynku. Te jak na razie są dobre, choć niestabilne, co może powodować, że napływające na rynek plotki (zwłaszcza w temacie banków centralnych) mogą podnosić skalę zmienności notowań.

Kolejny dzień bez Londynu

Wtorek jest kolejnym dniem, podczas którego zabraknie inwestorów z Londynu. Poza tym na rynek napłynie stosunkowo niewiele danych makroekonomicznych. O godzinie 10:00 opublikowany zostanie ostateczny wynik indeksu PMI dla usług w Strefie Euro. Analitycy spodziewają się odczytu na poziomie 46,5 pkt., czyli o 0,4 pkt. mniej niż w poprzednim okresie. Godzinę później ogłoszona zostanie dynamika sprzedaży detalicznej w kwietniu w Strefie Euro. Konsensus rynkowy zakłada spadek o 0,1% w ujęciu m/m. W porównaniu do poprzedniego okresu jest to słabszy wynik, gdyż w marcu odnotowano wzrost w wysokości 0,3%. Ostanie ważne dane opublikowane zostaną o godzinie 16:00 i będzie to indeks ISM dla usług w USA. Eksperci nie oczekują zmian tego wskaźnika i tak jak w poprzednim okresie ma on wynieść 53,5 pkt.

Michał Mąkosa

FMC Management