Narodowy Bank Szwajcarii (NBS) zapowiedział, że jest zdeterminowany, aby obronić kurs wymiany franka wobec euro ustalony na 1,20. Cel ten został nałożony w sierpniu ubiegłego roku i aby go osiągnąć, szwajcarski bank zapowiedział wtedy kupowanie zagranicznych walut w „nieograniczonych ilościach".
– Nawet przy obecnym kursie wymiany, frank szwajcarski jest wciąż za drogi. Kolejna aprecjacja miałaby poważny wpływ zarówno na ceny jak i gospodarkę Szwajcarii. NBS nie będzie tego tolerował. Jeśli zajdzie potrzeba, jesteśmy gotowi podjąć dalsze kroki w każdym czasie – powiedział Thomas Jordan, prezes NBS.
Zapytany o możliwość wprowadzenia kontroli przepływu kapitału, prezes Jordan odmówił udzielenia konkretnej odpowiedzi, jakie dodatkowe kroki NBS mógłby podjąć. – Jeśli chodzi o kontrolę kapitału, istnieje wiele doświadczeń i wiele sposobów na wprowadzenie jej. Są kraje, które mają pozytywne doświadczenia z wprowadzaniem takich środków. Cały czas rozważamy wszystkie możliwe działania. Należy je traktować jako plan awaryjny w razie eskalacji kryzysu – podkreślił Jordan.
Jednak większość ekonomistów jest zdania, że tego typu działania nie przyniosłyby znaczących efektów, a szwajcarski sektor bankowy mógłby poważnie ucierpieć.
W zeszłym miesiącu, kiedy niepokój rynków wobec przyszłości Aten w strefie euro, NBS musiał zwiększyć swoją rezerwę walutową o ok. 30 proc., aby utrzymać założony przez siebie kurs wymiany z euro. – Spodziewamy się dalszej presji na parę euro/frank w nadchodzących dniach, szczególnie biorąc pod uwagę nadchodzące greckie wybory – powiedział Peter Rosenstreich, główny analityk walutowy Swissquote Bank.