Decyzja Fedu o wydłużeniu do końca roku operacji Twist polegającej na zamianie obligacji krótkotermionowych na długoterminowe była zgodna z oczekiwaniami rynków. Nie wystarczyła jednak, by uspokoić nastroje.
Większy wpływ na przebieg notowań miało obniżenie przez Rezerwę Federalną prognoz dla amerykańskiej gospodarki. Fed zakłada, że wzrost gospodarczy USA wyniesie w tym roku 1,9-2,4 proc., podczas gdy w kwietniu mówił o 2,4-2,9 proc. Pogorszyły się również oczekiwania dotyczące stopy bezrobocia. Obecnie mówi się, że może ona sięgnąć 8,2 proc., podczas gdy jeszcze kilka miesięcy temu zakładano, że spadnie poniżej 8 proc. Reakcja inwestorów okazała się negatywna. Uważam, że postawa rynku na tle opublikowanych wiadomości jest rozczarowująca, jednak mimo to, wciąż podtrzymuję tezę, że powinniśmy jeszcze obserwować wzrosty cen ryzykownych aktywów, w tym akcji.
Perspektywa spowolnienia gospodarczego ciężarem dla rynku
W minionej sesji mieliśmy wysyp odczytów wskaźników PMI dla przemysłu. Podsumowując, nie jest dobrze. Kolejny miesiąc z rzędu odczyty indeksów PMI w poszczególnych krajach spadają, co jest ostrzegawczym sygnałem dla światowej gospodarki. Indeks PMI dla przemysłu w Chinach za czerwiec spadł do poziomu 48,1 pkt wobec 48,4 pkt w maju. To już ósmy kolejny miesiąc odczytu poniżej granicznego poziomu 50 pkt. Słabe dane napłynęły też z Niemiec. Oba wskaźniki określające koniunkturę u naszego zachodniego sąsiada w czerwcu spadły . Indeks PMI określający koniunkturę w sektorze usług wyniósł w czerwcu 2012 roku 50,3 pkt. wobec 51,8 pkt. na koniec maja. Wynik jest gorszy od oczekiwań - analitycy szacowali, że indeks wyniesie 51,5 pkt.
Wiadomości z Madrytu zignorowane
Obawiano się, że nie znajdą się chętni na hiszpańskie obligacje, a rząd nie będzie w stanie nadal finansować się na rynku. Tymczasem ostatnia aukcja wykazała, że sprzedano papiery za 2,2 mld euro, wobec celu wynoszącego 2 mld, więc Hiszpania wciąż może pozyskiwać pieniądze z rynku. Niemniej rentowność oferowanych obligacji wciąż budzi strach na rynku, ponieważ ich oprocentowanie znów poszybowało w górę i jest najwyższe od 16 lat. Od maja procentowanie trzy i pięciolatek wzrosło odpowiednio z 4,87 proc. do 5,54 proc. i z 4,96 proc. do 6,07 proc. Z kolei rentowność hiszpańskich obligacji dziesięcioletnich, będących papierem lakmusowym zaufania inwestorów do kraju, w poniedziałek sięgnęła rekordowych 7,3 proc., ale od tego czasu spadła i wynosi obecnie 6,5 proc. Dla porównania oprocentowanie amerykańskich i niemieckich dziesięciolatek oscyluje wokół 1,6 proc. Inwestorzy liczą bowiem na to, że wkrótce te papiery, a także obligacje Włoch będą skupowały europejskie fundusze ratunkowe, EFSF i ESM, choć temu pomysłowi sprzeciwia się na razie niemiecka kanclerz Angela Merkel. Spadkowi rentowności hiszpańskich papierów dłużnych sprzyja także rozjaśniająca się sytuacja tamtejszego sektora bankowego. Wczoraj dwie firmy audytorskie Oliver Wyman i Roland Berger przedstawiły oceny jego potrzeb kapitałowych. Według doniesień agencji Bloomberg, Oliver Wyman określił je na 51-62 mld euro, a Roland Berger na 51,8 mld euro. Rozwiało obawy, że nie wystarczy na to 100 mld euro. Drugi, bardziej dokładny audyt hiszpańskich banków, który przeprowadzają firmy Deloitte, KPMG, PWC i Ernst&Young zostanie opublikowany we wrześniu.
Na głównych rynkach walutowych z technicznego punktu wystąpiły dość znaczące korekty. W ciągu dnia pary walutowej EUR/USD osunął się głęboko na niższe poziomy. Niemniej, ten ruch w dół nie przekreśla jeszcze scenariuszu wzrostowego, bowiem wciąż znajdujemy się nad wsparciem 1,2550, dlatego można oczekiwać kontynuacji wzrostu notowań do 1,2730. Z kolei przełamanie oporu 1,2730 otworzy bramę bykom w strefę 1,2830.