Po tym, jak EBC obniżył stopy w ubiegły czwartek (w tym depozytową do 0%) mamy do czynienia z próbą stymulowania gospodarki europejskiej przez wytwarzanie presji na osłabienie waluty, tak jak to wcześniej robił Fed, czy Bank Anglii. Wygląda na to, że zachęta do używania euro, jako waluty finansującej (skoro jest niemal nieoprocentowana) zadziałała, skoro przy osłabianiu się euro, jednocześnie umacnia się złoty (z relatywnie wysokimi stopami), przy stabilnych spreadach. Dodatkowo znikła groźba, że Fed może kontynuować luzowanie przez uruchomienie kolejnego programu zakupu aktywów, czym doprowadziłby zapewne do osłabienia dolara względem euro. Zapiski z czerwcowego posiedzenia wykazały, że zaledwie kilku uczestników uznało, że kolejne działania mogłyby być niezbędne, gdyby doszło do pogorszenia warunków gospodarczych. Dokładnie cztery osoby wspomniały o ilościowym luzowaniu polityki pieniężnej w swoich indywidualnych prognozach, z czego dwie opowiedziały się za tym, a dwie uznały, że należałoby to rozważyć. Raport pokazał także, że kilku członków FOMC opowiada się za opracowaniem dodatkowych działań luzujących warunki finansowe. Co więcej ostatnio jeden z gubernatorów Fed (obecnie nie podejmujący decyzji monetarnych) powiedział, że na QE3 nie ma co liczyć, jedynie na przedłużenie do końca roku obecnych zabiegów (koncentrowania portfela papierów trzymanych przez Fed na długim końcu krzywej dochodowości). Niemniej ostatnie opublikowane raporty o aktywności przemysłu przetwórczego i z rynku pracy, mogą skłonić więcej członków FOMC do opowiedzenia się za kolejną rundą ilościowego luzowania polityki pieniężnej. Jednak uwzględniając wakacyjny sezon na taki ruch ze strony szefa Fed podczas wystąpienia przed Kongresem w przyszłym tygodniu raczej nie należy oczekiwać. Bardziej prawdopodobny wydaje się taki krok dopiero na wrześniowym posiedzeniu. Reasumując, póki, co to EBC ma przewagę w staraniu o deprecjację swojej waluty. Pomagają w tym też kwestie prawno-polityczne, jak odłożenie w czasie przez niemiecki trybunał konstytucyjny decyzji, czy zablokować podpis prezydenta pod paktem fiskalnym i ESM. Kapitał płynie do Nowego Jorku Tymczasem Amerykański Departament Skarbu pozyskał 21 mld USD ze sprzedaży 10-letnich obligacji skarbowych USA. Rentowność spadła do rekordowych 1,459 proc. i była znacznie niższa niż oczekiwano. Popyt był 3,61-krotnie wyższy od oferty i nie był tak wysoki od listopada. Tymczasem, na poprzednich czterech aukcjach był średnio 3,17-krotnie wyższy, co potwierdza duży przepływ kapitału w stronę amerykańskiego rynku długu. Dużą rolę odegrali tutaj niebezpośredni nabywcy, w tym zagraniczne banki centralne, które objęły 40,6 proc. oferty wobec średniej 39,4 proc. na poprzednich kilku aukcjach. Z kolei bezpośredni nabywcy, w tym krajowe fundusze, objęli rekordowe 45,4 proc. oferty wobec średniej z poprzednich aukcji 17,2 proc.
Utrzymująca się w ostatnich dniach presja podaży na euro znów pociągnęła w dół kurs pary EUR/USD. W rezultacie, fala spadkowa uległa ponownemu wydłużeniu. Niedźwiedzie nadal posiadają przewagę, dlatego zahamowanie tej tendencji będzie niezwykle trudnym zadaniem. W konsekwencji, kolejne godziny handlu znów mogą upłynąć w wyniku spadku notowań tej pary walutowej. Taki stan utrzyma się, dopóki będziemy znajdować się poniżej oporu 1,2325.
Natomiast na rynku GBP/USD obserwujemy bardzo chwiejną postawę inwestorów. W ciągu ostatnich sesji uformował się trend boczny w przedziale 1,5460-1,5560. W związku z tym, maksymalny zasięg ruchu na północ to 1,5560-1,5570. Obecność kursu w okolicy górnej bariery będzie prowokowała podaż do ataku, co może oznaczać zjazd kursu do 1,5460. W przeciwnym wypadku, gdy kurs będzie blisko wsparcia 1,5460 popyt może zaatakować. Niemniej, trend boczny wydaje się najbardziej prawdopodobny scenariuszem na najbliższe dni.
W przypadku pary USD/PLN, tendencja umocnienia dolara uległa tymczasowemu przerwaniu. Niemniej w dłuższym horyzoncie czasowym to nadal możemy obserwować wzrost notowań. Bieżącym celem byków jest poziom 3,49. Z kolei inna tendencja występuje na rynku EUR/PLN, gdzie realizuje się trend spadkowy. Taka relacja powinna być w dalszym ciągu kontynuowana, dlatego spadek notowań do 4,1450 nie będzie zaskoczeniem.
Od początku lipca systematycznie na wartości traci frank szwajcarski wobec dolara amerykańskiego. Każda sesja winduje kurs pary walutowej na nowe maksima. Niemniej potencjał dalszego wzrostu kursu wyczerpuje się, dlatego należy być przygotowanym na wystąpienie korekty spadkowej. Jest to jednak perspektywa na dłuższy horyzont czasowy, bowiem wciąż znajdujemy się nad 0,9750. Dopóki kurs oscyluje nad tym poziomem, dopóty możliwe są jeszcze nowe maksima. Dopiero zejście poniżej 0,9750 powinno oznaczać zaliczenie 0,9680.