Towarzyszyła temu kontynuacja wzrostów na rynku długu. Ostatnie tygodnie pokazują, że słaba kondycja strefy euro coraz częściej kieruje kapitał inwestorów tam, gdzie sytuacja jest relatywnie lepsza i gdzie można uzyskać wyższe stopy zwrotu (np. w odróżnieniu od ujemnych 2-letnich rentowności w Niemczech). Co ciekawe, podobny apetyt na obligacje obserwujemy w Czechach, co pokazuje, że obecnie istotniejsza dla inwestorów jest nie słaba sytuacja gospodarcza (Czechy od II połowy 2011 roku są w recesji), a stabilna kondycja finansów publicznych, cechująca zarówno Polskę, jak i Czechy. Nasz rynek wspiera jednak dodatkowo lepsza sytuacja gospodarcza oraz to, że główna stopa procentowa (4,75 proc.) jest znacząco wyższa niż w strefie euro czy u naszych czeskich sąsiadów (odpowiednio 0,75 i 0,5 proc.). Należy jednak pamiętać, że nie da się uniezależnić sytuacji Polski od kondycji jej głównych partnerów handlowych z eurolandu. Wraz z mimo wszystko słabnącą kondycją naszej gospodarki nie przemawia to za trwałością apetytu na złotego i polskie obligacje. Pozostaje pytanie, kiedy i jak silna będzie korekta tych zmian.