W piątek o godzinie 16:30 kurs EUR/PLN testował poziom 4,1350 zł wobec 4,0991 zł na zamknięciu poprzedniego tygodnia. Kurs USD/PLN wzrósł w tym okresie do 3,1970 zł z 3,1480 zł.
Sezon wyników na Wall Street nie tylko w szczególny sposób nie poprawił nastrojów na rynkach finansowych, ale wbrew oczekiwaniu wielu, mocno rynkom ciążył. Cieniem na nastrojach kładła się też Europa. Po pewnym wyciszeniu ponownie pojawił się problem Grecji. Mocno mogły też niepokoić słabe dane jakie napłynęły z Niemiec. Nieoczekiwane spadki indeksów PMI dla tamtejszego przemysłu i usług, a przede wszystkim najniższy od lutego 2010 roku odczyt indeksu Ifo, przypomniały o europejskich problemach.
Złoty tracił też z powodów lokalnych. Wrześniowe osunięcie rocznej dynamiki sprzedaży detalicznej do 3,1% z 5,8% nie tylko mocno zaskoczyło (prognozowano wzrost na poziomie 5% R/R), ale też stanowi obok indeksu PMI dla przemysłu i danych o produkcji przemysłowej kolejne potwierdzenie postępującego spowolnienia.
Negatywny wpływ na notowania polskiej waluty mogła również mieć wyraźna zapowiedź obniżek stóp procentowych przez prezesa Narodowego Banku Polskiego (NBP). Szczególnie, że zapowiedź tę wspierały dane o inflacji bazowej. We wrześniu inflacja bez cen żywności i energii obniżyła się do 1,9% z 2,1% R/R miesiąc wcześniej, podczas gdy oczekiwano jej stabilizacji.
W przyszłym, krótszym z uwagi na czwartkowe święto, tygodniu na rynkach finansowych, na złotego wciąż będzie oddziaływał mix globalnych i lokalnych czynników. Lokalnie będzie liczył się najnowszy odczyt indeksu PMI i spekulacje przed posiedzeniem Rady Polityki Pieniężnej w dniach 6-7 listopada br. Na świecie istotne będą indeksy PMI oraz cała seria danych makroekonomicznych z USA, na czele z danymi z rynku pracy.