. Dziś także w USA zbierze się Kongres, co powinno zaowocować pierwszymi poważnymi rozmowami w kwestii klifu fiskalnego. Nie należy jednak oczekiwać jeszcze konkretów. Z danych warto wyróżnić indeks ZEW w Niemczech oraz CPI w Wielkiej Brytanii.
Dziura w budżecie, dziura w raporcie
15 mld EUR do końca 2014 roku i 17,6 kolejnych w latach 2015-16 będzie brakowało Grecji jeśli dostanie ona dodatkowe dwa lata na obniżenie deficytu poniżej 3% PKB (z celem przesuniętym na 2016 rok). Konsensus w kwestii przyznania Grecji dodatkowego czasu rysował się już od dawna, ale to że dłuższy okres oznacza większy niedobór również było oczywiste i pisaliśmy o tym wielokrotnie. Naturalnie to właśnie w tej kwestii brakuje zgody, bo od sposobu sfinansowania kolejnego greckiego niedoboru zależeć będzie kto poniesie koszty. Niemcy, Holandia i Finlandia mówią nie bezpośredniemu umorzeniu, ale jest w tym nieco hipokryzji (związanej np. z wyborami do niemieckiego parlamentu w przyszłym roku), bo jakakolwiek inna forma (np. obniżenie oprocentowania) będzie w efekcie tym samym. Jedno jest pewne – Grecy nie poradzą sobie z obecnymi obciążeniami i będą one musiały być zredukowane.
Na znalezienie pieniędzy Europa dała sobie tydzień. 20 listopada ma odbyć się specjalne spotkanie euro grupy w tej sprawie i wtedy mają zapaść decyzje. W międzyczasie wypada zapadalność greckich bonów, ale banki mają ten dług zrolować, co pozwoli uniknąć Grecji bankructwa.
Takie rozwiązanie to dla rynków wybór mniejszego zła. Nie będzie bankructwa, szczególnie niekontrolowanego, ale trudno też uznać przypadek Grecji za czynnik, który miałby wspierać rynki (szczególnie euro), zwłaszcza, że wcale nie ma pewności, czy to ostatnia restrukturyzacja.