W przypadku Grecji odsetek ten zmalał do 13,9 proc. To kolejny sygnał pokazujący jak dynamicznie zmienia się nastawienie inwestorów do strefy euro w ostatnich miesiącach. Chociaż dzisiaj ciekawej od wspólnej waluty zachowują się australijski dolar i szwajcarski frank. Cały czas widać też słabość brytyjskiego funta.
Kalendarz publikacji jest ostatnio ubogi, co sprawia, iż rynek pozycjonuje się pod jutrzejszy, wieczorny komunikat amerykańskiego FED. Co ciekawe, wygląda na to, iż rynek nie oczekuje zmian języka komunikatu, pomimo faktu pewnych różnic pomiędzy członkami FOMC w kwestii dyskusji nad tzw. strategiami wyjścia, które ujawniły zapiski z ostatniego posiedzenia w grudniu. I niewykluczone, iż może mieć rację, gdyż taka okazja mogłaby się pojawić najwcześniej w 19-20 marca, kiedy to FED przedstawi jednocześnie nowe projekcje gospodarcze. Niemniej trudno może być o mocny impuls do zwyżki EUR/USD ponad pułap 1,3470-1,3500 przed jutrzejszym komunikatem. Opublikowane dzisiaj rano lepsze dane nt. indeksu zaufania konsumentów Gfk w Niemczech (wzrost w lutym do 5,8 pkt.), czy też stabilne odczyty konsumenckie z Francji (86 pkt.), to za mało. Dzisiaj w kalendarzu mamy jeszcze wystąpienia dwóch przedstawicieli ECB – głównego ekonomisty Praet'a o godz. 12:00 w Kopenhadze i później o godz. 19:00 w Parlamencie Europejskim, a także Asmussena na spotkaniu w niemieckim Gluecksburgu – ale trudno oczekiwać, aby wniosły one coś istotnego. Chociaż można przyjąć pewne prawdopodobieństwo, iż obaj odniosą się do kwestii zbyt mocnego euro, co mogłoby się przełożyć na spadek notowań EUR/USD w okolice 1,3370-1,3400 w godzinach wieczornych. Ruch ten można by jednak wykorzystać zgodnie ze strategią „kupuj dołki i graj z trendem".
Wykres dzienny EUR/USD
We wczorajszym rannym raporcie zwróciłem uwagę, iż same werbalne słowa szwajcarskich oficjeli mogą nie wystarczyć do tego, aby podtrzymać trend na osłabienie franka, jeżeli nie pójdą za tym stosowne posunięcia ze strony banku centralnego (SNB). Chodzi tu oczywiście o podniesienie minimalnego pułapu na EUR/CHF, co byłoby mocnym sygnałem, iż SNB aktywnie „zarządza" kursem franka. Oczywiście niektórzy uznaliby to za element „wojny walutowej" i być może ta niechęć do tego typu ruchów ze strony SNB jest związana ze zbliżającym się spotkaniem G-20 w dniu 14-15 lutego. W każdym razie dzisiaj frank zyskuje, a w kalendarzu mamy jutro indeks nastrojów w biznesie KOF, który mógł spaść w styczniu do 1,16 pkt. z 1,28 pkt. w grudniu, a także wskaźniki konsumpcji liczone przez bank UBS. Istotniejszy może okazać się jednak dopiero piątkowy odczyt indeksu PMI dla przemysłu, zwłaszcza, iż oczekiwany jest powrót powyżej bariery 50 pkt. w styczniu (50,5 pkt.).
Wykres EUR/CHF nie wyklucza możliwości powrotu w okolice 1,2390, a nawet 1,2365-70 w najbliższych dniach. Głębsze zejście może być trudniejsze, po czym możemy zobaczyć próbę powrotu w rejon 1,25. W perspektywie średnioterminowej zaczynamy budować nowy obszar szerokiej konsolidacji 1,2350-1,2520.