Chociaż warto zaznaczyć, iż nieco zyskał na tym złoty, gdyż Polska ma szanse aż na 72,4 mld EUR w ramach funduszy spójności. Dzisiaj warto będzie obserwować australijskiego dolara, który ma szanse na odreagowanie po ostatniej przecenie. Sprawdziła się ostatnia prognoza dotycząca jena, który rozpoczął proces odwracania dotychczasowego trendu. Pod presją spadkową powinno nadal pozostać euro. Zwłaszcza, że za chwilę spekulanci znów przypomną sobie o włoskim i hiszpańskim długu...
Kwestii wczorajszego wystąpienia szefa Europejskiego Banku Centralnego poświęciłem wczorajszy popołudniowy komentarz, także nie będę do tego zbytnio wracał – Mario Draghi stwierdził, iż kurs waluty powinien odzwierciedlać fundamenty, a te pozostają słabe. Resztę interpretacji dorobili sobie już inwestorzy – w efekcie zobaczyliśmy dość silną przecenę euro względem głównych walut, która ma szanse być dzisiaj kontynuowana. Wprawdzie dane nt. bilansu handlowego w Niemczech były wyższe od prognoz – nadwyżka wyniosła 16,8 mld EUR – to nieco martwi tylko 0,3 proc. m/m wzrost dynamiki eksportu. Z kolei medialne informacje nt. porozumienia na szczycie Unii Europejskiej ws. wspólnego budżetu na lata 2014-2020, choć długofalowo pozytywne (zwłaszcza dla peryferiów, które miały z tego największe benefity), nie są istotną kwestią dla bieżących notowań wspólnej waluty. Paradoksalnie inaczej byłoby, gdybyśmy mieli do czynienia z kolejnym fiaskiem szczytu UE.
Technicznie po tak dużym spadku EUR/USD z wczoraj widać próbę odreagowania – zwłaszcza, że zatrzymaliśmy się w strefie 1,3330-85 (minimum to 1,3370). Nie jest ono jednak zbyt dynamiczne, opór można wskazać w rejonie 1,3424, chociaż ostatecznie dopuszczalna byłaby korekta nawet w okolice 1,3475-90. Bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest jednak próba zejścia na nowe minima poniżej 1,3370. Celem jest tutaj rejon 1,3330 i dalej wskazywany od dwóch dni poziom wsparcia 1,3290. Pretekstem mogą okazać się obawy związane z sytuacją w Hiszpanii, czy też Włoszech, które od kilku dni zaczynają mieć coraz większe znaczenie.
Wykres dzienny EUR/USD
Coraz ciekawiej wygląda sytuacja na parach związanych z japońskim jenem, gdzie dzisiaj byliśmy świadkami dość wyraźnego ruchu na umocnienie JPY. Na rynku pojawiły się komentarze, iż następca szefa BOJ może nie być aż tak skłonny do firmowania ultra-liberalnej polityki (zwracałem na to uwagę już w środowym komentarzu). Wpływ na notowania mogły mieć też słowa ministra finansów Taro Aso, który przemawiając w komisji budżetowej parlamentu stwierdził, iż ostatnie osłabienie się jena było większe, niż „zakładane". Trudno jednak na tej podstawie wnioskować, iż japońskie władze odpuściły sobie lansowanie koncepcji wzrostu USD/JPY w okolice 100. Tyle, że dalsze wyraźne zwyżki USD/JPY w najbliższym czasie stoją pod znakiem zapytania. Zwłaszcza, jeżeli wzrośnie globalne ryzyko związane z sytuacją na europejskim rynku długu i inwestorzy zaczną zamykać spekulacyjne opozycje oparte o carry-trade finansowane właśnie pożyczkami w jenach.