Wskaźnik dla Polski na poziomie 49,3 (prog. 48,3, poprz. 48) znalazł się najwyżej od lipca 2012 r. i choć wciąż poniżej 50 (oddzielających ekspansję od kurczenia się sektora przemysłowego), to jednak na plus należy odnotować pierwszy od stycznia 2012 r. wzrost nowych zamówień, w tym także eksportowych. Podtrzymanie tej dynamiki pozwala mieć nadzieję na przyspieszenie ożywienia w drugiej połowie roku i odbicie od dna koniunktury. Wymienione zamówienia przychodzą ze strefy euro, głównego partnera handlowego Polski, gdzie sytuacja w przemyśle ulega stabilizacji. Indeks PMI dla bloku w czerwcu znalazł się najwyżej od 16 miesięcy (48,8, prog. 48,7, poprz. 48,3) głównie za sprawą wzrostu wskaźników dla Francji, Włoch i Hiszpanii. Dane z zadowoleniem przyjmą przedstawiciele EBC, którzy w ostatnim czasie znaleźli się pod presją, aby robić więcej dla pobudzenia gospodarki. Mniejsze ciśnienie będzie też towarzyszyć obradom Banku Anglii – poniedziałkowe dane wskazały najszybszą ekspansję sektora przemysłowego w Wielkiej Brytanii od ponad dwóch lat (PMI: 52,5, prog. 51,5, poprz. 51,5). W ostatniej porcji danych indeks ISM dla przemysłu USA po miesiącu przerwy powrócił ponad barierę 50, choć na niekorzyść przemawia najniższy od czterech lat subindeks dotyczący zatrudnienia.
Pomimo ogólnie optymistycznego wydźwięku danych z punktu widzenia wielu walut, rynek w zasadzie nie zareagował. Dzienna zmiana na parach EUR/PLN, EUR/USD, czy GBP/USD nie przekroczyła 0,2%. Wszystko dlatego, że inwestorzy bardziej skupiają swoją uwagę na wydarzeniach z drugiej części tygodnia, które będą nieść zdecydowanie dalej idące implikacje dla kursów. Złoty czeka na wynik kończącego się jutro posiedzenia RPP, gdzie najprawdopodobniej dojdzie od obniżki stóp procentowych o 25 pb. Potencjalne umocnienie euro hamowane jest przez perspektywę czwartkowej konferencji prezesa EBC, gdzie mogą pojawić się gołębie sugestie dotyczące polityki pieniężnej. W odniesieniu do funta niepewność budzi nowa strategia, jaka może przyjąć Bank Anglii pod rządami nowego prezesa Marka Carneya. Z kolei dla dolara liczą się przede wszystkim dane z rynku pracy, gdyż jest to główny element, na który patrzy Fed pod kątem ograniczania programu skupu aktywów. Wspomniany wcześniej spadek komponentu ISM dotyczącego zatrudnienia wprawdzie zapala żółte światło ostrzegawcze, jednak inwestorzy czekają na istotniejsze wskazania z raportu ADP i oficjalnych danych rządowych. Przy niemal pustym kalendarzu publikacji we wtorek (istotne jedynie zamówienia w przemyśle USA) można zaryzykować stwierdzenie, że ten tydzień na rynku walutowym zacznie się dopiero w środę.
EUR/PLN:
W oczekiwaniu jutrzejszej decyzji RPP oraz przy oczekiwanym spokoju na rynkach zewnętrznych spodziewamy się kontynuacji dryfu eurozłotego w wąskim przedziale 4,31-4,3450.
EUR/USD: