Z jednej strony spośród głównych banków centralnych Fed nadal jest najbliżej odgraniczenia programów ekspansji monetarnej, co powinno wspierać dolara w średnim terminie. Z drugiej strony dotychczasowe założenie, że począwszy od września Fed przystąpi do redukcji programu skupu aktywów (QE3), stało się mniej pewne, przez co zwiększyło się ryzyko przy obstawianiu jednostajnej aprecjacji amerykańskiej waluty. Po tym, jak od środy eurodolar zaliczył huśtawkę między 1,28 a 1,32, kurs ostatecznie ustabilizował się ponad 1,30, który to poziom staje się pierwszą linią obrony przed powrotem spadków.
Unijna waluta w ciągu dnia znalazła wsparcie w słowach członka EBC i prezesa Bundesbanku Jensa Weidmanna, że bank centralny nie będzie za wszelką cenę pozostawał związany zeszłotygodniową deklaracją o utrzymanie stóp procentowych na obecnym lub niższym poziomie przez długi czas. Zaznaczył, że jeśli pojawi się presja inflacyjna, EBC nie będzie miał oporów przed podniesieniem kosztu pieniądza. Po Weidmannie, czołowym jastrzębiu w EBC i obrońcy mandatu inflacyjnego, nie można było oczekiwać innego komentarza, ale mimo to był to sygnał, że bank centralny nie jest nastawiony na ślepe utrzymywanie ultra-łagodnej polityki pieniężnej.
Na portugalską scenę polityczną powraca zamęt po tym, jak prezydent kraju Anibal Cavaco Silva odrzucił propozycje przetasowań w rządzie, które miały zakończyć trwający od zeszłego tygodnia spór między koalicjantami. W zamian zaproponował ogólnopartyjne porozumienie z opozycją dla zagwarantowania wsparcia dla reform oszczędnościowych koniecznych dla wyjścia kraju z bailoutu w przyszłym orku. Rozwiązanie wiąże się z przedterminowymi wyborami w kraju (kadencja obecnego gabinetu wygasa w 2015 r.), a wejście rządu w spór z prezydentem może jeszcze bardziej zdestabilizować scenę polityczną, gdyż zgodnie z konstytucją Portugalii, prezydent ma prawo rozwiązać parlament. Przyspieszone wybory mogą teraz całkowicie zaprzepaścić plany reform i powrót Lizbony na rynki finansowe, a w najgorszym wypadku Portugali będzie zmuszona starać się o kolejny pakiet pomocowy. Na razie rynki finansowe podchodzą ze spokojem do sprawy, jednak przedłużający się spór może ostatecznie podwyższyć awersję do ryzyka.
Z danych makroekonomicznych publikowanych w czwartek najmocniej wyróżniał się nieoczekiwany wzrost liczby nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (360 tys., prog. 340 tys., poprz. 344 tys.), który idealnie wtórował środowym słowom Bena Bernanke, że kondycja rynku pracy niekoniecznie musi być tak dobra, jakby to wynikało z poziomu stopy bezrobocia (w czerwcu 7,6%). Jednakże reakcja rynku była stonowana, gdyż dane w lipcu mogą być zaburzone przez czynniki sezonowe – wiele fabryk wstrzymuje prace w związku z przystępowaniem do procesu przezbrojenia. Także nawet przy wyższym odczycie, dane nie zakłócają pozytywnego obrazu rynku pracy.
W piątek Eurostat poda dane o produkcji przemysłowej w strefie euro (11:00), jednak z uwagi, że odczyt dotyczy maja, jego wpływ na euro będzie ograniczony. Tak samo zloty powinien pozostać neutralny na krajowe dane o saldzie rachunku bieżącego i podaży pieniądza (14:00). Z popołudniowych danych z USA jedynie indeks Uniwersytetu Michigan może podnieść zmienność, jednakże bardziej prawdopodobne jest, że inwestorzy powstrzymają się od podejmowanie nowych zakładów przed weekendem. Szczególnie, że na samym początku nowego tygodnia na rynek trafią bardzo ważne dane o dynamice PKB Chin w II kwartale. Konsensus prognoz mówi o spowolnieniu tempa wzrostu do 7,5% z 7,7% w I kwartale, jednak rynek już spekuluje o negatywnym zaskoczeniu odczytem.