Dynamika czerwcowej sprzedaży detalicznej okazała się dwukrotnie niższa od szacunków (0,4% m/m, prog. 0,8%), gdyż wzrost popytu na samochody i wyższe ceny benzyny nie zdołały zneutralizować najmocniejszego od roku spadku sprzedaży materiałów budowlanych. Dane sugerują, że drugi kwartał przyniósł przyhamowanie tempa ożywienia, a wydatki konsumentów, które stanowią 70% aktywności gospodarczej USA, prawdopodobnie wyraźnie zwolniły wobec wzrostu o 2,6% w I kwartale. Nie są to informacje, jakie chcieliby słyszeć Ci przedstawiciele Rezerwy Federalnej, którzy opowiadają się za szybszym przystąpieniem banku centralnego do ograniczania programu skupu aktywów (QE3). Przypomnijmy, że w wielu wywiadach decydenci z Fed podkreślali, że kwestia redukcji programu będzie silnie uzależniona od danych napływających z gospodarki. Z drugiej strony nie można zapominać, że podstawowy wskaźnik dla Fed, jakim jest tempo zatrudnienia, w ostatnich miesiącach prezentował się bardzo dobrze. Przyrost miejsc pracy w sektorze pozarolniczym w maju i czerwcu łącznie o 390 tys. daje podstawy do oczekiwań odbudowy konsumpcji w kolejnych miesiącach. Dodatkowo w poniedziałek zdecydowanie lepsze wrażenie pozostawił po sobie indeks NY Empire State, który mierzy aktywność wytwórczą w rejonie Nowego Jorku. W lipcu ekspansja przemysłu w regionie nieoczekiwanie przyspieszyła (wzrost indeksu do 9,46, prog. 5, poprz. 7,48), dając nadzieję na ponowne rozkręcanie się gospodarki na początku drugiego półrocza. Ale w ogólnym ujęciu widać, że ożywienie USA nadal nie jest solidne, a przynajmniej nie pozwala na ślepo podzielać optymizmu wobec przyszłego rozwoju, który wyłaniał się z przedstawionych w połowie czerwca prognoz Fed. To w konsekwencji oznacza, że wieszczona przed kilkoma tygodniami dominacja dolara zaczyna budzić coraz większe wątpliwości. Nie jest całkowicie przekreślona, gdyż perspektywy przyszłej polityki monetarnej Fed prezentują się mniej ekspansywnie niż pozostałych głównych banków centralnych (EBC, BoE, BoJ). Ale pozycjonowanie się na wzrosty amerykańskiej waluty będzie teraz dokonywane z większą dozą ostrożności.
Wtorek to kolejna seria danych z USA z produkcją przemysłową w centrum uwagi (15:15), gdzie oczekuje się wzrostu o 0,3% m/m. Ważny też będzie odczyt inflacji CPI, gdyż wzrost ponad zakładane 1,6% r/r wesprze jastrzębich członków Fed. Podobnie w kontekście nastawienia przedstawicieli Banku Anglii obserwowane będą dane o inflacji z Wielkiej Brytanii (10:30). Z Eurolandu uwagę przyciąga niemiecki indeks ZEW, natomiast z Polski poznamy dane o inflacji bazowej, wynagrodzeniach i zatrudnieniu. Tutaj jednak, podobnie jak wczoraj, jest małe prawdopodobieństwo, aby odczyty miały wymierny wpływ na notowania złotego.
EUR/PLN:
Stabilizacja sentymentu na rynkach zewnętrznych sprzyja „opadaniu" EUR/PLN, a złamanie 4,28 otworzy drogę do 4,2650. Jednakże wciąż utrzymuje się ryzyko, że w dalszej części tygodnia klimat inwestycyjny obróci się przeciwko złotemu i efekty obecnej aprecjacji polskiej waluty mogą być krótkotrwałe.
EUR/USD: