Rynki zareagowały wyprzedażą dolara i wzrostami cen aktywów ryzykownych, choć w drugiej części dnia ta reakcja była korygowana. Dziś mamy dzień inflacji. Takie dane poznamy w USA i Wielkiej Brytanii. Szczególnie ta pierwsza publikacja może mieć spory wpływ na rynek.
Inflacja może być wymówką dla Fed
Dane o inflacji mogą mieć spore znaczenie dla rynku. Inflacja w USA z reguły nie zaskakuje, ale mając na uwadze fakt, iż decyzja Fed już jutro, każde odchylenie od oczekiwań może mieć duży wpływ na notowania. Nie brakuje głosów, że niska inflacja może być dla Fed wymówką przed podnoszeniem stóp nawet gdy bezrobocie spadnie do celu 6,5%. Takie oczekiwania przedstawił m.in. bank Goldman Sachs. Eksperci Banku twierdzą, że Fed zaznaczy w jutrzejszym komunikacie, że spadek stopy bezrobocia do 6,5% nie wystarczy do podwyżki stóp, ale że jednocześnie inflacja musi wrócić (trwale) w okolice 2%. Oczywiście, takie sformułowanie byłoby negatywne dla dolara. Dlatego dziś szczególnie niższa inflacja umocniłaby ostatni trend odwrotu od USD. Konsensus to +1,6% R/R dla inflacji ogółem i 1,8% dla bazowej, dane o 14:30. Najświeższy komentarz oczywiście na www.xpuls.pl
O 10.30 poznamy analogiczne dane dla Wielkiej Brytanii. Tam inflacja ma być wyższa: 2,7% dla wskaźnika ogółem i 2% dla bazowego. Dane z nieco mniejszym potencjałem jeśli chodzi o reakcję rynku, ale również nie bez znaczenia mając na uwadze fakt, iż jutro (o tej samej porze) poznamy minutes Banku Anglii z ostatniego posiedzenia.
Syria: raport ONZ miażdżący, ale konsekwencji nie będzie
„Zbrodnia wojenna, najbrutalniejsze wykorzystanie broni chemicznej XXI wieku i od czasu użycia jej przez Husajna w Iraku w latach 90-tych, przejmujące i bezdyskusyjne rezultaty" – takie sformułowania zawarte są w raporcie ONZ dotyczącym użycia broni chemicznej w Syrii bądź były zawarte w komentarzu sekretarza generalnego ONZ do raportu. Raport nie odnotowuje jedynie jednego, bardzo istotnego faktu – nie wskazuje KTO użył tej broni. Z drugiej strony odnotowuje się tam, jaka dokładnie broń została użyta i jakich pocisków wymagała i sugeruje niedwuznacznie, iż winę za atak ponosi Assad.
Gdyby raport pojawił się dwa tygodnie temu, bylibyśmy już po serii bombardowań. Obama szukał wygodnej podkładki, ale nie dostał jej na czas. Przestraszył się politycznych konsekwencji decyzji o interwencji i w efekcie mamy paradoks, że w momencie prezentowania dowodów winy dogaduje się już z oskarżonym. Na tę chwilę wydaje się, iż tylko głupota Assada mogłaby sprowokować atak.