To oznacza, że oczy inwestorów na rynku polskiej waluty zwrócone były przede wszystkim na Stany Zjednoczone, gdzie istotnych danych makro było wczoraj najwięcej.
Na globalnych rynkach walut widoczna jest obecnie słabość amerykańskiego dolara, która zaowocowała wczoraj powrotem kursu EUR/USD ponad poziom 1,35. Sprzyjały temu niezbyt dobre środowe dane z amerykańskiej gospodarki, a także zamieszanie wokół limitu zadłużenia w USA.
Osłabienie dolara względem euro zostało odzwierciedlone na parze walutowej USD/PLN, która wczoraj skierowała się w dół, spadając poniżej poziomu 3,12. Dzisiaj rano dolar nadal pozostaje relatywnie słaby względem polskiego złotego – i jest szansa, że ta sytuacja się utrzyma. Ogólnie bowiem notowania dolara amerykańskiego mogą pozostawać pod presją podaży ze względu na dwie kwestie: wspomniane już zamieszanie wokół sprawy limitu zadłużenia amerykańskiej gospodarki, a także ze względu na wyczekiwanie inwestorów na więcej informacji w sprawie potencjalnego ograniczania QE3.
Jeśli chodzi o tę drugą sprawę, to ostatnio szef Fed z St.Louis, James Bullard, zasugerował w swoim wystąpieniu, że Fed może ograniczyć QE3 już w październiku. Pojawiły się także informacje, że już we wrześniu było do tego blisko. Jednak inwestorzy i tak prawdopodobnie będą wyczekiwać przede wszystkim istotnych danych z rynku pracy, które pojawią się na początku października. Do tej pory dolar może pozostać słaby, co ograniczy możliwość wzrostu notowań kursu USD/PLN.
Tymczasem większy potencjał wzrostowy mają notowania pozostałych par walutowych powiązanych ze złotym, jeśli faktycznie słabość dolara zostanie utrzymana. Dotyczy to chociażby kursu EUR/PLN, który wczoraj dotarł do rejonu 4,22. W krótkim terminie może to być problematyczne, bowiem okolice 4,22 to najbliższy techniczny poziom oporu na wykresie EUR/PLN – dzisiaj zresztą widać w tych okolicach delikatną presję podaży, ponieważ notowania utrzymują się tuż poniżej 4,22.