Handel odbywa się jednak niezmiennie poniżej poziomu 4,1860, bo w tych okolicach wyczerpuje się gotowość do sprzedawania złotego. Tak też było i wczoraj. Wyjście z wąskiego pasma wahań (4,1600–4,1860) jest z niecierpliwością wypatrywane przez inwestorów, bo mogłoby otworzyć drogę do dalszego umocnienia złotego lub potwierdzić siłę rysowanej od początku 2011 r. linii trendu na parze EURPLN. Eurozłoty ciągle pozostaje negatywnie skorelowany z parą EURUSD, dlatego wtorkowy ruch eurodolara na północ powyżej 1,3640 pozwala przypisywać pierwszemu scenariuszowi większe prawdopodobieństwo. Odsuwający się w czasie moment rozpoczęcia zmniejszania skali QE (tzw. tapering) przez Fed sprzyja rynkom wschodzącym. Dlatego również sytuacja na rynku długu sprzyjała w środę posiadaczom długich pozycji w złotym. Krajowa 5-latka wyceniana była stopą 3,47 proc., a kupowaną na wtorkowym przetargu 10-latką handlowano na poziomie 4,20 proc. Zyskiwały też amerykańskie treasuries i niemiecki bund. W pierwszym przypadku rentowność spadła wczoraj do poziomu najniższego od trzech miesięcy, w drugim była najniższa od początku października. Osłabienie trendu zatrudnienia w USA i planowana na styczeń zmiana szefa Fed, zdaniem części inwestorów, odsuną tapering aż do wiosny.