W październiku indeks HICP nieoczekiwanie spadł do 0,7% r/r (spodziewano się stabilizacji na poziomie 1,1%), co oznacza najniższe tempo wzrostu cen od listopada 2009 r. i zapala żółte światło ostrzegawcze dla banku centralnego, którego cel inflacyjny jest określony jako poniżej, ale blisko 2%. Na rynku szybko zaczęły wzmacniać się oczekiwania, że prezes Mario Draghi i spółka pokuszą się obniżkę stopy referencyjnej z obecnego poziomu 0,5% (lub inną formę luzowania polityki monetarnej) już na posiedzeniu 7 listopada. Dla notowań EUR oznaczało to najsilniejszy jednodniowy spadek wobec USD od 6 miesięcy (-2,3%) oraz najgorszy tydzień od lipca 2011 r.
Uważam jednak, że rynek może się przeliczyć w swoich oczekiwaniach. Po pierwsze cięcie stopy referencyjnej będzie bezproduktywne, jeśli przedtem nie zostanie naprawiony mechanizm transmisji polityki monetarnej. Bez tego nie można liczyć na spadek rynkowego oprocentowania w Hiszpanii i Włoszech, gdzie pobudzenie akcji kredytowej jest najbardziej potrzebne. Z tego względu rozsądniejsze wydaje się użycie innych narzędzi łagodzących warunki na rynku kredytowym, a tu na czele wysuwa się program długoterminowego wsparcia płynności LTRO. Tydzień temu o takim rozwiązaniu wspominał członek EBC Ewald Nowotny, sugerując, że kolejny program powinien pojawić się, nim wygasną programy pożyczkowe udzielone w 2011 i 2012 r., a zatem w ciągu najbliższych kliku miesięcy. Jednakże pamiętać należy, że EBC słynie z ostrożnego podchodzenia do modyfikacji polityki monetarnej i bardziej prawdopodobne jest podjęcie działań dopiero za miesiąc, kiedy decydenci będą mogli zapoznać się z nowymi prognozami makroekonomicznymi EBC, które wykluczą wpływ czynników jednorazowych na ostatni spadek inflacji. Natomiast, jeśli chodzi o najbliższe posiedzenie, oczekiwałbym jedynie złagodzenia tonu komunikatu prezesa Draghiego z zasygnalizowaniem gotowości banku do podjęcia działań na rzecz wsparcia wzrostu gospodarczego. Co na pierwszy rzut oka wygląda na zaproszenie do dalszej przeceny EUR, w rzeczywistości może przynieść przeciwną reakcję w myśl dobrze znanej maksymy rynkowej „kupuj plotki, sprzedawaj fakty". Zatem bądźmy gotowi na odbicie EUR, choć o powtórce październikowych szczytów na EUR/USD spokojnie można zapomnieć.
Lepszy od oczekiwań odczyt indeksu PMI z sektora usługowego Chin na weekendzie buduje pozytywny sentyment na początku nowego tygodnia, choć z azjatyckiej części sesji ciężko cokolwiek wyczytać z uwagi na święto w Japonii. W kolejnych godzinach uwagę skupią indeksy PMI z Europy. Wskaźnik dla polskiego przemysłu (9:00) powinien lekko się obniżyć z 29-miesięcznego szczytu, ale dalej sugerując kontynuację odbudowy w sektorze. Szkodliwość spadku indeksu dla notowań PLN jest raczej niewielka. EUR przydałoby się wsparcie ze strony pozytywnych odczytów PMI ze strefy euro (wszystkie do 10:00), ale z uwagi, że będzie to tylko rewizja szacunków sprzed dwóch tygodni, szanse na zaskoczenie są małe. Druga część dnia to dane o zamówieniach w przemyśle USA (16:00) – oczekuje się solidnego wzrostu o 1,7% m/m we wrześniu, ale reakcja powinna być ograniczona, gdyż rynek już w pitek zdyskontował dobre, świeższe (bo październikowe) dane z sektora (ISM).
EUR/PLN:
Choć górne ograniczenie czterotygodniowego kanału 4,16-4,20 EUR/PLN pod koniec ubiegłego tygodnia obroniło się, rośnie presja na wyłamanie na wyższe poziomy. Ale nie oczekiwałbym tego w poniedziałek. Bez pozytywnego zaskoczenia ze strony polskiego PMI powrót w stronę 4,17 wydaje się trudny.