W środę 14 stycznia Europejski Trybunał Sprawiedliwości wyda opinię nt. legalności poprzedniego programu zapowiadanego przez Europejski Bank Centralny, czyli OMT. Przypomnijmy, że przedstawiony przez Mario Draghiego w wakacje 2012 r. zakładał możliwość interwencji ECB na lokalnych rynkach długu krajów PIIGS, jeżeli tamtejsze władze o to poproszą i zobowiążą się do przeprowadzenia monitorowanego procesu reform. Ostatecznie OMT nie został użyty, ale dał impuls do potężnej hossy na rynkach długu i uspokoił nastroje wokół krajów PIIGS. Niemniej grupa niemieckich prawników już dawno zaskarżyła ten projekt do niemieckiego trybunału konstytucyjnego twierdząc, że takie działanie ECB (interwencje) byłoby niezgodne z prawem. Ten „dyplomatycznie" poprosił o opinię ETS. Ta pojawi się na 8 dni przed oczekiwaną decyzją Europejskiego Banku Centralnego o zainicjowaniu masowego skupu rządowych obligacji (QE) i co ciekawe tym razem bez konkretnych warunków (proces reform). Tymczasem QE jest mocno oprotestowywane przez niemieckich członków ECB, Jensa Weidmanna i Sabine Lautenschlaeger. Niemieccy prawnicy twierdzą, że Mario Draghi nie ma racji twierdząc, że decyzja o QE nie musi być jednomyślna. Wnioski? Zainicjowania programu QE najpewniej nie uda się zatrzymać, ale batalia prawna o jego zasadność i legalność jest niemal pewna. W zależności od decyzji ETS w środę, ECB mógłby rozważyć dodatkowe zabezpieczenia w QE w postaci rezerw tworzonych przez lokalne banki centralne z krajów PIIGS pod zakupy tamtejszych rządowych obligacji. Tylko, czy to wszystko nie wypaczy sensu całego przedsięwzięcia?
Na marginesie – w Grecji po raz pierwszy pojawił się polityczny sondaż dający większość (151 posłów) w nowym parlamencie dla Syrizy – badania Public Issue. Niemniej warto się zastanowić, czy aby straszenie scenariuszem Grexitu jest właściwe. Niewątpliwie po 26 stycznia (publikacja wyników wyborów) będzie gorąco, ale próby negocjacji i tym samym szukania porozumienia z Troiką ws. zadłużenia będą prowadzone – obie strony, gdyż sama Syriza dobrze wie z jak dużym ryzykiem wiązałaby się realizacja jej przedwyborczych haseł...
A wracając do poniedziałkowego handlu. Kalendarz danych jest pusty – jedynie wieczorem mamy przemówienie jedno z członków FED (Lockhart). Niemniej dolar znów dzisiaj rośnie w siłę. Piątkowa korekta wywołana rozczarowaniem raportem Departamentu Pracy – dobre odczyty NFP i stopy bezrobocia, ale nieoczekiwany spadek dynamiki płac o 0,2 proc. m/m – raczej już sie zakończyła. Dolar zyskuje zwłaszcza w relacji do walut surowcowych po tym, jak Goldman Sachs zrewidował swoje tegoroczne prognozy dla rynku ropy – odbicia na tym surowcu szybko nie będzie? Amerykańska waluta zyskuje także względem euro (temat nieśmiertelnych spekulacji ws. QE wkracza na ostatnią prostą przed 22 stycznia), ale i też funta.
Na wykresie EUR/USD widać, że nie udało się przetestować okolic 1,1876, które teraz są silnym oporem na bazie ekstremum z 2010 r. Szczyt w ostatniej mini-korekcie wzrostowej wypadł przy 1,1870. Wyraźnie odbicie się w dół (powrót do 1,18) świadczy tylko o sile trendu spadkowego (większość hołduje idei „sprzedawania górek") i może sugerować zejście na nowe minima w tym tygodniu – tj. poniżej 1,1753 z 8 stycznia. Kluczowe wsparcie to dopiero okolice minimów z listopada i grudnia 2005 tj. 1,1637-1,1658.
Wykres dzienny EUR/USD