Kolejna runda rozmów zaplanowana jest na 11 maja, a nieoficjalne doniesienia wskazują na coraz mniejszą cierpliwość państw europejskich wobec Grecji.

Waluty naszego regionu pozostają pod lekką presją, co przekłada się na wahania EURPLN wokół 4,0. Głównymi determinantami w notowaniach tej pary pozostają impulsy z zagranicy, które kształtują ogólne nastroje na rynkach. W najbliższym tygodniu uwaga powinna skupić się na doniesieniach z USA, gdzie poznamy m.in. pierwszy odczyt PKB za I kw. Dane pokażą, na ile warunki pogodowe osłabiły wzrost tej gospodarki, choć mogą mieć drugorzędne znaczenie dla Fedu, który czeka już raczej na informacje o skali poprawy w II kw. i kondycji rynku pracy. Co więcej, środowa decyzja Fedu nie wzbudzi tak dużego zainteresowania jak w marcu z uwagi na brak konferencji po posiedzeniu oraz jasny komunikat z ostatniej decyzji, że w kwietniu stopy procentowe pozostaną bez zmian. Wydarzenia przyszłego tygodnia, choć warte obserwowania, mogą więc jeszcze wciąż nie przynieść rozstrzygnięć w notowaniach głównych par, w tym także złotowych.

W takim otoczeniu EURPLN ma szanse pozostać przy 4,0 pod warunkiem braku wyraźnego wzrostu awersji do ryzyka na rynkach. Z technicznego punktu widzenia para ma otwartą przestrzeń do dalszych spadków pod 4,0, i nawet korekcyjny powrót do 4,08 nie przekreśliłby takiego scenariusza.