O godz. 3:30 poznamy wrześniowe odczyty inflacji CPI i PPI za wrzesień. Tym razem ich wpływ na rynek powinien być ograniczony – Ludowy Bank Chin ma ograniczone możliwości, co do przeprowadzenia gigantycznej stymulacji, a dyskusje nt. chińskiej wersji programu QE to wciąż pieśń przyszłości. Wydaje się, że w najbliższych dniach większe znaczenie mogą mieć prasowe spekulacje związane z tym, co znajdzie się w założeniach do 5-letniego programu gospodarczego, nad którym KC Komunistycznej Partii Chin będzie obradował w dniach 26-29 października. Rynki mogą grać na to, że chińscy włodarze nie będą chcieli dopuścić do nadmiernego spowolnienia gospodarki.
Jutro uwagę przyciągną dane nt. produkcji przemysłowej na Wyspach, które mogą odwrócić niekorzystny trend na funcie, jaki pojawił się po wtorkowej publikacji gorszej inflacji za wrzesień. Pytanie, jednak czy nie będzie to czasowa poprawa, bo układy na większości par z funtem nie wyglądają najlepiej – chociaż mogą zaistnieć wyjątki, jak chociażby wspominany wczoraj GBP/NZD, w którym kluczowym aspektem będą dane nt. kwartalnej inflacji w Nowej Zelandii w czwartek późnym wieczorem. Układ na koszyku handlowym funta nadal pogłębia spadki po naruszeniu wsparcia przy 90,50 pkt.
Środa będzie jednak dniem rozpoczynającym serię publikacji ważnych danych z USA. Na początek rynek pozna odczyty sprzedaży detalicznej za wrzesień (godz. 14:30), którą rynek szacuje na poziomie 0,2 proc. m/m, oraz nie wyklucza ujemnej dynamiki (0,1proc. m/m) w przypadku wykluczenia wolumenu samochodów. Jeżeli dane nie będą gorsze, to mogą podtrzymać widoczną dzisiaj tendencję do odreagowania ostatniej przeceny dolara.
W strefie euro jutro poznamy dane nt. produkcji przemysłowej za sierpień o godz. 11:00. Tendencja widoczna w gorszych odczytach PMI nie napawa optymizmem na kolejne okresy, chociaż to czy sierpień będzie gorszy od oczekiwań, trudno jednoznacznie określić. Podobnie jak to, kiedy rozpocznie się gra oczekiwań przed zaplanowanym na 22 października posiedzeniem Europejskiego Banku Centralnego (chociaż nie można wykluczyć, że Mario Draghi wykorzysta konferencję prasową do „werbalnego" wpłynięcia na euro, które ostatnio jest relatywnie silne, jak na jego perspektywy fundamentalne.