Warto jednak wspomnieć także o bardzo słabym odczycie ISM dla sektora usług, który zanotował silne spadki do 52.9 pkt, a komponent mówiący o zatrudnieniu spadł poniżej bariery 50 punktów, co oznacza pogarszanie się sytuacji na rynku pracy w USA, a słabość widoczna była praktycznie we wszystkich sektorach. Bardzo podobnie było w przypadku detali danych z rynku pracy w USA, gdzie jedynie w ochronie zdrowia odnotowano wyraźną poprawę, a pozostałe sektory, szczególnie przemysłowe cechowały się dużą słabością. Piątkowy odczyt z rynku pracy, który pokazał jedynie 38 tys. nowych miejsc pracy w USA, jest najsłabszym od września 2010. Co gorsza silnych rewizji w dół doczekały się także dane za kwiecień oraz marzec, gdzie wzrost nowych miejsc pracy okazał się niższy aż o 59 tys. od pierwotnych danych. Bez wątpienia trend na rynku pracy w ostatnich 3 miesiącach wyraźnie spowolnił, co może stać się powodem do refleksji u wielu bardziej jastrzębio nastawionych członków FOMC, pytanie jednak, czy po zorganizowanej akcji, na przestrzeni ostatnich tygodni, która miała doprowadzić do zmiany rynkowych oczekiwań i przynajmniej wyceny podwyżek stóp procentowych w czerwcu oraz lipcu Rezerwa Federalna tak szybko przyzna się do błędu. Należy w tym miejscu przypomnieć, że choć ostatnie dane były nadzwyczajnie słabe, to można doszukać się w nich działania czynników jednorazowych, takich jak strajki w Verizon, a ponad to trzeba pamiętać o wypowiedziach przedstawicieli FOMC z przed kilku miesięcy, którzy sugerowali, że w ramach zbliżania się do pełnego zatrudnienia poziomom liczby nowych miejsc pracy, utrzymujący dalszą poprawę sytuacji, powinien wynosić powyżej 100 tys., a średnia z ostatnich 3 miesięcy nadal znajduje się ponad tym poziomem. Patrząc na to jaką drogę przebyły rynkowe oczekiwania dotyczące czerwcowych podwyżek stóp procentowych w USA, które po wzrostach z 4% na 34% znów znalazły się na wyjściowym poziomie i to wszystko stało się na przestrzeni 4 tygodni, widać ogromne niezdecydowanie i trudność z interpretacją przekazu Fedu. Niepewność jest więc bardzo duża i można mieć wątpliwości, czy prezes Yellen będzie chciała, na podstawie jednego odczytu zmienić dotychczasową strategię i całkowicie wykluczyć podwyżki stóp procentowych w wakacje. Prawdopodobne jest więc, że podtrzymana zostanie zapowiedź jednej lub dwóch podwyżek stóp procentowych w dalszej części tego roku, co oczywiście Fed uzależni od danych napływających z gospodarki, wystąpienie Yellen niekoniecznie musi więc stać się argumentem za dalszym osłabieniem USD..
O ile reakcję dolara na odczyty z USA wytłumaczyć jest dość łatwo o tyle bardzo dobre zachowanie ryzykownych aktywów jest niezwykle zastanawiąjące. Indeksy w USA bardzo szybki odrobiły początkowe straty i zakończyły tydzień w okolicach ostatnich maksimów. Wydaje się, że ta pozytywna reakcja może zostać dość szybko zweryfikowana, gdyż w tym tygodniu poznamy szereg odczytów z chińskiej gospodarki, gdzie ryzyko przesunięte jest obecnie zdecydowanie do dołu. Warto zwrócić także uwagę na waluty z Antypodów, gdzie swoje decyzje opublikują banki centralne Australii oraz Nowej Zelandii. Istnieje szansa, że szczególnie RBNZ zdecyduje się na obniżki stóp procentowych, co zapowiada sporą zmienność, gdyż rynek w niewielkim stopniu dyskontuje obecnie taki krok. Coraz silniejszy wahań należy spodziewać się także na funcie, gdzie niekorzystne sondaże z weekendu ponownie zwiększyły ryzyko Brexitu.
Kamil Maliszewski, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku